Nie możemy pisać o niespodziance, bo to była sensacja. I to przez wielkie "S". Francis Ngannou, były mistrz UFC wagi ciężkiej, który debiutował w formule bokserskiej, postawił się Tysonowi Fury'emu, niepokonanemu mistrzowi świata. Nie dość, że przeboksował z nim wszystkie 10 rund, to w dodatku powalił mistrza świata na deski w trzeciej rundzie. Dla wielu ekspertów, to Kameruńczyk był po prostu lepszy. Ale przecież nie od dziś wiadomo, że boks, to przede wszystkim biznes, polityka, układy i układziki. Takie zdanie ma wielu fanów i ekspertów.
Po ostatnim gongu większość obserwatorów myślała, że Ngannou wygra na punkty, jednak sędziowie mieli inne zdanie. Wskazali niejednogłośnie na Tysona w stosunku 95-94, 96-93, 94-95. Szczególnie kontrowersyjna wydaje się punktacja 96-93, która była wręcz absurdalna.
"To jest niepojęte i dalej w to nie wierzę, ale zobaczyłem, jak Tyson Fury został wyboksowany i posadzony na deski przez absolutnego debiutanta. Ngannou u mnie 96:93 - był fantastyczny. Przez nokdaun remis nie wchodzi w grę, ale to nie znaczy, że nie będzie wałka" - tuż przed ogłoszeniem werdyktu pisał Kacper Bartosiak, ekspert i komentator bokserski.
"Ngannou jest moralnym zwycięzcą tego pojedynku. Detale nie mają tu większego znaczenia. Fury nie zranił go żadnym ciosem, on tak. Rewanż na innych zasadach niż bokserskie nie sensu, Fury dostanie łomot. Tyson w tej walce był po prostu słaby" - dodał Janusz Pindera, doświadczony dziennikarz, który zjadł zęby na boksie.
"Wszyscy zastanawiają się teraz, czy dojdzie do walki Usyk-Fury w grudniu, a może Tyson powinien najpierw rozliczyć się z Ngannou? Wielki rewanż za kilka miesięcy - tym razem z pasem WBC w stawce (Maurycy nie ma zasad, na pewno się zgodzi). Usyk w tym czasie broni z Hrgoviciem" - zauważył Leszek Dudek, ekspert bokserski.
"Najbardziej imponujące było jedno - że Franek, który walczył przede wszystkim z klasycznej pozycji w MMA, radził sobie naprawdę dobrze z odwrotnej w starciu z gigantem boksu. A przecież kompletnie nowa dyscyplina + w niedomyślnym ustawieniu często defensywa kuleje #FuryvsNgannou" - dodał Bartosz Stachura z portalu lowking.pl.
"95:94, 96:93, 94:95 - zdaniem sędziów O WŁOS Tyson Fury pokonuje Francisa Ngannou. Inna interpretacja jednej rundy i największa sensacja w świecie boksu ziściłaby się. Dwie sprawy: wielka postawa Ngannou, kompromitacja Fury'ego z debiutantem w boksie. Usyk rechocze" - napisał Piotr Jagiełło z TVP Sport.
"Niejednogłośnie punktacja dla FURY. Podbite oczy obita twarz zwycięzcy. Byłem na trzech walkach z Wilderem. Po żadnej tak nie wyglądał. #FuryNgannou" - napisał Przemek Garczarczyk, który współpracuje z Polsatem.
Ale trzeba zaznaczyć, że nie wszyscy eksperci piszą o kontrowersyjnym werdykcie.
"Fury wygrywa jednym punktem. Zasłużenie, ale to ogromna rysa na jego karierze. Ośmieszył się dziś okrutnie. I dobrze mu tak. Nie dało się go ostatnio lubić przez decyzje sportowe, kłamstwa, pomówienia i dwulicowość. Prawdziwym mistrzem wagi ciężkiej jest Usyk" - uważa Marcin Piechota, analityk sportów walki.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!