- Ten [napięty] grafik to dla mnie po prostu za dużo. Zdecydowałam się na taki krok, by lepiej zadbać o swoje zdrowie - przekazała w poniedziałek Aryna Sabalenka, gdy poinformowała świat o tym, że nie wystąpi w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Białorusinka zapewniła, że na jej decyzję nie wpłynęła sytuacja polityczna, a przede wszystkim harmonogram i chęć zadbania o własne zdrowie.
Nie są tajemnicą bliskie relacje Aryny Sabalenki z Aleksandrem Łukaszenką. Wydawało się, że zmieniło się to w ubiegłym roku, gdy podczas Rolanda Garrosa Białorusinka, że nie popiera wojny w Ukrainie. - Nie popieram wojny, więc w tym momencie nie popieram Łukaszenki - mówiła.
Były białoruski minister, a obecnie opozycjonista Pawieł Łatuszka ocenił w rozmowie z portalem WP SportoweFakty, że Łukaszenka mógł mieć wpływ na decyzję Sabalenki o zrezygnowaniu z gry w Paryżu. -Sabalenka wspiera dyktatora, ani razu nie sprzeciwiła się wojnie w Ukrainie i nie przeciwstawiła się represjom opozycji. Białoruskim sportem rządzi Łukaszenka i jednoosobowo podejmuje najważniejsze decyzje. Nie wykluczałbym, że decyzja o wycofaniu się najbardziej znanej zawodniczki z igrzysk to także jego sprawka - stwierdził.
- Czy sportowcy mogą mu odmówić? I tak, i nie. Pamiętajmy jednak, że Sabalenka jest wciąż mocno związana z Białorusią, a wnioski każdy może wyciągnąć sobie sam. Przypominam tylko, że na Białorusi codziennie zatrzymywani są ludzie, których jedynym przewinieniem jest opieranie się woli dyktatora - dodał.
Aryna Sabalenka nie będzie jedyną zawodniczką z czołowej dziesiątki WTA, która nie zagra w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. W turnieju zabraknie także Ons Jabeur. "Po konsultacji z moim sztabem medycznym, zdecydowaliśmy, że szybka zmiana nawierzchni i konieczność adaptacji ciała do nowych warunków zwiększy ryzyko dla mojego kolana i będzie stanowić zagrożenie dla dalszej części sezonu. W związku z tym, niestety, nie będę mogła wystąpić na igrzyskach" - przekazała Tunezyjka.