Nowy trener Igi Świątek opisuje ją jednym słowem. Nie bawi się w dyplomację

Łukasz Jachimiak
- Z perspektywy ekranu nie widać tak dobrze tego, jak dynamiczny jest tenis Igi. Jestem pod dużym wrażeniem - mówi Tomasz Wiktorowski. Trener, który prowadził do sukcesów Agnieszkę Radwańską, właśnie zaczyna pierwszy turniej w roli szkoleniowca Igi Świątek. - Nie dziwię się, że oczekiwania są ogromne - mówi.

Rok 2022 Iga Świątek zaczyna turniejem WTA 500 w Adelajdzie. W nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego (o godz. 3:30) zagra z Darią Saville. Iga jest rozstawiona z numerem piątym i broni tytułu, który zdobyła w lutym. Wtedy prowadził ją Piotr Sierzputowski.

Zobacz wideo Dlaczego Iga Świątek zmieniła trenera? "Przemyślana, ale ryzykowna decyzja"

W grudniu, po ponad pięciu latach współpracy, Świątek postanowiła rozstać się z trenerem. Kilka dni później ogłoszono, że jej tymczasowym szkoleniowcem zostaje Tomasz Wiktorowski. Pod jego wodzą Agnieszka Radwańska przez kilka lat była jedną z najlepszych tenisistek świata. Razem dotarli m.in. do finału Wimbledonu i wygrali turniej Masters. Trenera pytamy, co chce osiągnąć z Igą. I przede wszystkim ile ma na to czasu.

Trener wciąż tymczasowy?

- Wyjazd do Australii zawiera się pojęciu tymczasowości - mówi Wiktorowski, gdy próbujemy dowiedzieć się, czy przed wyjazdem z tymczasowego trenera Igi stał się jej stałym szkoleniowcem.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Słyszymy jednak, że ludzie pomagający prowadzić Świątek karierę nie szukają dla niej nowego trenera. A sama tenisistka już w Adelajdzie stwierdziła na konferencji prasowej, że na razie praca z Wiktorowskim to dla niej najlepsza opcja.

- Myślę, że za rok czy dwa będę gotowa, żeby współpracować z zagranicznym trenerem. Teraz chciałam pracować z kimś z Polski, kto rozumie moją sytuację i mówi w tym samym języku. Jestem bardzo szczęśliwa, że Tomasz był wolny - wytłumaczyła Świątek.

"Iga Świątek ma w sobie spektakularny tenis"

Szczęśliwy z takiego wyzwania jest też Wiktorowski. On już jako telewizyjny ekspert i komentator był pod wrażeniem tenisa Igi Świątek. "Ona ma w sobie spektakularny tenis" - mówił w rozmowie ze Sport.pl, gdy Iga szła po wygranie Roland Garros.

- Myślę, że słowo "spektakularny" dobrze opisuje możliwości Igi - mówi nam trener teraz. I po trzech tygodniach treningów z Igą dodaje: "Oglądałem większość jej spotkań przez ostatnie dwa lata. Nie mogę powiedzieć, żeby coś mnie specjalnie zaskoczyło in plus czy in minus, ale jestem pod dużym wrażeniem dynamiki, która charakteryzuje tenis Igi. Z perspektywy ekranu nie widać tak dobrze tego elementu".

"Nie ma marzeń, tylko są realne cele. Wygrać"

Mówiąc o możliwościach swojej nowej zawodniczki, Wiktorowski nie bawi się w dyplomację, w którą często uciekają trenerzy. Na pytanie, czy marzą mu się zwycięstwa Igi już teraz, w Australii, na ich pierwszym wspólnym wyjeździe, odpowiada tak: "Uważam, że w pracy z taką tenisistką jak Iga nie ma marzeń, tylko są realne cele. Na turniej zawsze jedziemy, żeby go wygrać. Czy to się uda? Nie wiem, ale zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby tak się stało".

Trener przyznaje, że prowadzenie Igi to zaszczyt i duże wyzwanie, a przy tym też duża presja. Gdy ogłoszono, że Wiktorowski został trenerem Świątek, powszechnie komentowano, że Iga trafiła na najlepszego fachowca w Polsce. I w związku z tym pojawiły się oczekiwania, że będzie grała jeszcze lepiej niż w minionym, udanym przecież sezonie.

- Jedyna presja, jaką odczuwam, to ta, którą sam na siebie nakładam. A jeżeli chodzi o oczekiwania, to nie dziwię się, że są one ogromne. Sukces w Paryżu na pewno rozbudził apetyty - komentuje Wiktorowski.

"Czasami decyzje podejmuję jednoosobowo"

Dla niego i dla Igi pierwszy wspólny wyjazd to - jak stwierdziła Iga - czas budowania relacji. - Trenując w okresie przedświątecznym w Warszawie, ciężko było wygospodarować czas do rozmów na inne tematy niż sportowe - mówi Wiktorowski. W tamtym czasie Świątek w swoich mediach społecznościowych pisała, że tylko je, śpi i gra w tenisa. - Teraz, w Australii, mamy trochę więcej czasu na rozmowy - mówi trener.

Wiktorowski wszedł do sztabu, którego szefem do niedawna był Sierzputowski. Razem z nim o formę tenisistki dba Maciej Ryszczuk, czyli trener przygotowania fizycznego, a także psycholożka Daria Abramowicz.

Jak Wiktorowski odnajduje się w teamie Świątek? Czy jest raczej szefem, którzy rządzi silną ręką, czy partnerem w pracy dla wszystkich? - W tej pracy trzeba umieć pracować w różnych stylach. Czasami jest przestrzeń do podejmowania wspólnych decyzji, a czasami podejmuję je jednoosobowo. Nie ma znaczenia, z kim pracuję - odpowiada trener.

"Nie ma sensu porównywać"

Wiktorowski zdaje sobie sprawę z tego, że często będzie proszony o to, by wspominał, z kim i jak pracował. Igę Świątek z Agnieszką Radwańską porównywano już wiele razy. To naturalne, bo mimo że zawodniczki są tenisowo kompletnie różne, to Iga już na początku swej kariery mocno nawiązała do sukcesów Agnieszki.

- Agnieszka przede wszystkim wymuszała błędy i dokładała do tego jakąś liczbę punktów wygranych bezpośrednio. Iga jest zawodniczką, która zmusza do defensywy, wygrywa dużo punktów sama, ma świetne proporcje między winnerami a niewymuszonymi błędami, co pokazuje, jak agresywny jest jej tenis. Dlatego porównywać tych dziewczyn nie można - tłumaczył nam kiedyś Wiktorowski.

A teraz mówi tak: "Uważam, że nie ma sensu porównywać dwóch tenisistek o innych warunkach fizycznych, grających w totalnie różnych stylach, rywalizujących z innymi przeciwniczkami. Chyba najbardziej to mają zbliżone imiona: Iga i Aga".

Cezary Kulesza gościem Sport.pl LIVE. Potwierdza dwa nazwiska:

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.