Już 3 stycznia Iga Świątek rozpocznie swój marsz po zwycięstwo w turnieju WTA 500 w Adelajdzie. W pierwszej rundzie Polka zmierzy się z kwalifikantką, która nie powinno jej sprawić większych kłopotów. Schody zaczną się od drugiej rundy. Tutaj na Świątek będzie czekać ktoś z pary Jekaterina Aleksandrowa (172. w rankingu WTA) - Leylah Fernandez (24.). Rosjanka nie jest ulubioną zawodniczką Igi Świątek, a Fernandez to finalistka ostatniego US Open.
W grudniu najlepsza polska tenisistka rozstała się z dotychczasowym trenerem. Iga Świątek i Piotr Sierzputowski pracowali razem pięć lat. Zaczynali jeszcze gdy tenisistka była juniorką. Pod jego wodzą wygrała m.in. juniorski Wimbledon. Potem przyszła kariera na poziomie głównego cyklu WTA. Nie tylko triumf w Roland Garros 2020, ale także zwycięstwa w Rzymie oraz Adelajdzie w 2021 roku i awans do pierwszej 10 rankingu WTA. Polka jest dziś dziewiąta na świecie, a niedawno pierwszy raz występowała w Turnieju Mistrzyń. Od kilku tygodni pracuje z byłym trenerem Agnieszki Radwańskiej, Tomaszem Wiktorowskim.
Przed rozpoczęciem sezonu Iga Świątek w rozmowie z WTA Insider wytłumaczyła powody rozstania ze swoim byłym już trenerem. - Przez tydzień się nad tym zastanawiałam. Zrozumiałam, że pracuję z Piotrem od pięciu lat czy nawet dłużej. Wiele się wydarzyło, odkąd zaczęliśmy. Poczułam, że to dobry moment na kolejny rok i zmianę, a może nawet reset - powiedziała Polka.
- Nie miałam doświadczenia w zmianie trenera, więc nie wiedziałam, jak ten proces wygląda. Jestem jednak szczęśliwa, że Tomasz był w tym momencie wolny. Czułam, że chcę pracować z kimś z Polski. Myślę, że będę gotowa na pracę z kimś spoza Polski za rok może dwa lata. Ale teraz chciałam pracować z kimś, kto rozumie moją sytuację i może rozmawiać ze mną w tym samym języku, co nieco ułatwia sprawę - dodała Świątek.
- Sądzę, że to świetna decyzja dla mnie. Cały czas poznajemy się, bo trenowaliśmy w Polsce przez trzy tygodnie, a to nie jest dużo. Przez kilka następnych turniejów dalej będziemy się poznawać. Rozmawiamy wiele o tenisie, nawet poza kortem. Sądzę, że potrzebuję trochę czasu, by zbudować relację. Zobaczymy, jak to się rozwinie - zakończyła Świątek.
Polka odniosła się także do poprzedniego sezonu, gdy czuła się mocno zmęczona grą. - Po igrzyskach mogłam sobie zrobić trochę wolnego. Nie czułam się po tym idealnie, ale potrzebowałam tego, bo czułam, że muszę się zresetować i potrzebowałam na to więcej czasu niż zwykle. Po tej przerwie było znacznie lepiej. Mogłam po prostu wrócić do gry i nie martwić się wszystkim - przyznała Polka.
- Nie mogę się już doczekać, żeby się na nowo naładować i być gotowa na cały przyszły rok. Nie wyobrażam sobie grania na takiej intensywności przez następnych sześć lat. W pewnym momencie nie chciałabym już oglądać kortu. Miejmy nadzieję, że z roku na rok będę mogła trochę więcej odpoczywać i mniej się martwić - zakończyła Świątek.