Już 3 stycznia Iga Świątek rozpocznie swój marsz po zwycięstwo w turnieju WTA 500 w Adelajdzie.
W pierwszej rundzie Polka zmierzy się z kwalifikantką, która nie powinno jej sprawić większych kłopotów. Schody zaczną się od drugiej rundy. Tutaj na Świątek będzie czekać ktoś z pary Jekaterina Aleksandrowa (172. w rankingu WTA) - Leylah Fernandez (24.). Rosjanka nie jest ulubioną zawodniczką Igi Świątek, a Fernandez to finalistka ostatniego US Open.
Dalej może być jeszcze trudniej. W ćwierćfinale Iga może trafić na Paulę Badosę (8.). Hiszpanka jednak najpierw będzie musiała pokonać Wiktorię Azarenkę (27.), z którą wygrała już w finale turnieju w Indian Wells. Świątek nie najlepiej wspomina Badosę, która wygrała z nią na igrzyskach olimpijskich w dwóch setach.
Przejście do półfinału może oznaczać wielki pojedynek z rywalką ze światowego topu. Mowa o turniejowej jedynce - Ashleigh Barty (1.). Po zwycięstwie w tym pojedynku w finale na Polkę czekać może Aryna Sabalenka (2.), Maria Sakkari (6.), która jest jednym z koszmarów Świątek, Jelena Rybakina (14.) lub Jelina Switolina (15.). Dużo będzie zależeć od tego jak Iga poradzi sobie z nerwami na korcie.
W grudniu najlepsza polska tenisistka rozstała się z dotychczasowym trenerem. Iga Świątek i Piotr Sierzputowski pracowali razem pięć lat. Zaczynali jeszcze gdy tenisistka była juniorką. Pod jego wodzą wygrała m.in. juniorski Wimbledon. Potem przyszła kariera na poziomie głównego cyklu WTA. Nie tylko triumf w Roland Garros 2020, ale także zwycięstwa w Rzymie oraz Adelajdzie w 2021 roku i awans do pierwszej 10 rankingu WTA. Polka jest dziś dziewiąta na świecie, a niedawno pierwszy raz występowała w Turnieju Mistrzyń. Od kilku tygodni pracuje z byłym trenerem Agnieszki Radwańskiej, Tomaszem Wiktorowskim.