W piątek po godzinie 18:00 w Lillehammer zakończyły się kwalifikacje. Najlepszy z Polaków Piotr Żyła ukończył je na 17. miejscu. W trzeciej dziesiątce uplasowali się Aleksander Zniszczoł (26. miejsce), Paweł Wąsek (27. miejsce) i Kamil Stoch (29. miejsce). O krok od katastrofy był Dawid Kubacki, który wylądował na 84. metrze i zajął dopiero 46. pozycję.
Po zakończonych kwalifikacjach rozczarowania nie ukrywał Kamil Stoch, który niezadowolenie pokazał także po swoim skoku, kiedy rozkładał bezradnie ręce. - W piątek był niestety krok do tyłu. W środę na treningu był krok do przodu, a teraz znów coś się podziało - przyznał w rozmowie z Eurosportem i dodał: - Nawet mi się nie chce o tym rozmawiać.
- Tu nie ma presji, bo przed czym i przed kim? Mam nadzieję, że w sobotę będzie lepiej - dodał 36-latek zapytany o ewentualną presję.
Stoch nie umiał dokładnie wskazać przyczyny piątkowych słabszych jego zdaniem skoków. - Może tak na mnie działa adrenalina? Jestem młody, niedoświadczony, może jeszcze będę musiał popracować? - zastanawiał się.
Przypomnijmy, że przed tygodniem Kamil Stoch nie zdobył punktów w inauguracyjnym konkursie PŚ w Ruce. W niedzielę nie zdołał nawet przebrnąć przez kwalifikacje i w efekcie czego nie wystąpił w drugim dniu rywalizacji.
W sobotę o 16:10 na skoczni normalnej w Lillehammer rozpocznie się konkurs indywidualny. Dzień później skoczkowie będą rywalizować na obiekcie dużym. Relacje na żywo na Sport.pl i w naszej aplikacji mobilnej.