Mistrzostwa świata w lotach zaczną się w Planicy już w czwartek 10 grudnia. Przed nimi zobaczymy jeszcze niedzielny konkurs Pucharu Świata w Niżnym Tagile. Tam nie startują nasi liderzy. Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, a także Klemens Murańka i Andrzej Stękała nie polecieli do Rosji, by oszczędzać siły i by nie narazić się na zakażenie koronawirusem. Najpewniej tę piątkę już wcześniej trenerzy postanowili zabrać do Planicy. Bardzo możliwe, że dołączy do niej Zniszczoł. W sobotę w Niżnym Tagile był szósty. To jego najlepszy wynik w karierze.
Zniszczoł to kolejny polski skoczek, który tej dopiero rozpoczętej zimy wyskoczył z cienia. Co takiego zrobiliśmy jako kadra, że koledzy Stocha, Kubackiego i Żyły w cztery konkursy uzbierali razem 165 punktów Pucharu Świata, podczas gdy przez całą poprzednią zimę, a więc przez 27 konkursów, uciułali wspólnie zaledwie 155 punktów?
Jan Szturc: Tak. Jestem z występu Olka bardzo zadowolony i nie jestem zdziwiony. Olek w Niżnym Tagile wszystkie skoki ma udane. On tam potwierdza, że wypracował bardzo wysoką formę. Spadł w drugiej serii z miejsca czwartego na szóste, ale i tak dobrze sobie poradził mimo bardzo trudnych warunków.
Oczywiście. Olek nie pękł, bo jest w bardzo dobrej dyspozycji psychofizycznej. To nie przypadek, że właśnie osiągnął najlepszy wynik w karierze. On już latem pokazywał się z bardzo dobrej strony. Do sezonu był bardzo dobrze przygotowany. Teraz to potwierdził.
To był pech. Skakał tam w niesprzyjającym wietrze i dlatego nie wszedł do drugiej serii [był 35.]. Przez brak punktów nie załapał się do sześcioosobowej kadry na Kuusamo, ale to nie tak, że on nie miał uznania w oczach szkoleniowców. Jemu dobrze zrobiło zostanie w Wiśle, na treningach z Maciejem Maciusiakiem. Treningi odbywały się w bardzo dobrych warunkach, zawodnicy mogli solidnie poskakać, a Olek był najlepszy. To jest taki zawodnik, który musi się troszkę wyskakać na początku sezonu. Zyskał większą pewność, powtarzalność. Było widać, że sobie poradzi. I w Niżnym Tagile to wszystko Olek potwierdza. Wiem, że trenerzy są z niego bardzo zadowoleni. I z całej grupy, która do niedawna była kadrą B. Ta grupa zrobiła duży postęp.
Już mamy dowód, że połączenie kadr było świetnym pomysłem. Wszyscy wspólnie trenowali przez kilka miesięcy przygotowań, a tego nigdy wcześniej nie było. Jeden trener coś zauważy, drugi i trzeci zwrócą uwagę na coś innego - jest więcej wzajemnych rad, uwag. To działa.
To prawda. Kiedy się nie ma z najlepszymi kontaktu, to trudno do nich równać. A w naszej dużej kadrze od kilku miesięcy treningi są minikonkursami. Zawodnicy rywalizują, startują z tej samej belki. I wyniki są różne. A trenerzy ich obserwują. Michal Doleżal patrzy nie tylko na Kamila, Dawida i Piotrka. Sugeruje różne rzeczy Sobczykowi i Maciusiakowi. A oni podpowiadają Doleżalowi. Powołanie 12-osobowej kadry po ostatnim sezonie było świetnym posunięciem.
Też tak uważam. Olek, Klimek i Andrzej mogą mocno rywalizować. I - tak jak pan wspomniał - w pandemii trzeba dmuchać na zimne, trzeba mieć rezerwę. Przykład Austriaków, Rosjan, zamieszanie z Czechami, pokazują, że każdej reprezentacji mogą się przytrafić kłopoty związane z wirusem. Myślę, że jeśli Olek w niedzielę potwierdzi swoją dyspozycję, to na pewno znajdzie się w składzie na Planicę.
Trudno sobie coś takiego wyobrazić. Kamil, Dawid i Piotrek są bardzo doświadczeni. A to ma szczególne znaczenie na obiektach do lotów. Ta nasza trójka to są trzy różne rodzaje wina, a każde z nich nabiera jakości z biegiem lat. Ale bardzo mnie cieszy, że młodsi zaczynają im deptać po piętach. Niech zawodnicy z niedawnej kadry B punktują coraz lepiej. Obyśmy mieli jak największy kłopot bogactwa.
Drugi konkurs w Niżnym Tagile w niedzielę o godzinie 16. Relacja na żywo na Sport.pl