Trener ośmieszył i skompromitował FIS! Sabotaż z kombinezonami. Od razu się przyznali

Piotr Majchrzak
Fińscy kombinatorzy norwescy ujawnili, że w poprzedni weekend na skoczni Ruka dopuścili się sabotażu. Zaplanowali obejście pomiarów Międzynarodowej Federacji Narciarskich i dokonali go, by pokazać, jak łatwo jest oszukać kontrolę związaną ze sprzętem.

Co jakiś czas w skokach narciarskich wybucha skandal związany z oszukiwaniem i naciąganiem przepisów związanych z kombinezonami. I gdy wydawało się, że przepisy zmieniły się już tak, że szanse na jakiekolwiek machlojki zostały zredukowane do minimum, fińscy kombinatorzy pokazali swoją kreatywność i udowodnili FIS-owi, jak łatwo jest oszukać kontrolera sprzętu. Do akcji z sabotażem przyznali się tuż po starcie sezonu. I ma to związek z niesamowicie dużymi kombinezonami rywali. 

Zobacz wideo Czy przeliczniki za wiatr są sprawiedliwe?

Fiński trener przyznał się do ośmieszenia FIS-u

Trener fińskiej kadry kombinatorów przyznał, że jego drużyna specjalnie wykiwała kontrolerów sprzętu. I do przedsezonowego pomiaru stanęła z bielizną wypełnioną od spodu innymi materiałami! Dzięki temu udało się uzyskać kilka dodatkowych centymetrów korpusu zawodnika, a to oczywiście przekłada się na możliwość uszycia stroju z de facto obniżonym o kilka centymetrów krokiem. A to w skokach narciarskich może oznaczać uzyskiwanie nawet kilku metrów więcej na skoczni. - Sednem tego dziwnego ruchu jest to, że zawodnikowi robią się "krótsze nogi". To z kolei pozwala mieć nieproporcjonalnie duży obszar w kroku kombinezonu. Dzięki zmanipulowanym strojom skaczesz znacznie dalej - tłumaczy Petter Kukkonen w rozmowie z "Ilta-Sanomat". Chodzi o różnice od dwóch do nawet 10 metrów. 

Miała to być odpowiedź na niesamowicie długie stroje najlepszych zawodników kombinacji. - Kto w tym przoduje? Niemcy, Norwegia i Austria. Ich kombinezony wyglądają niemal jak zwykłe kombinezony górskie, a kombinezony kilku innych krajów wyglądają przy nich jak kombinezony do narciarstwa alpejskiego - stwierdził Tomi Nikunen, były fiński skoczek i trener, a obecnie ekspert telewizji Yle.

Najlepsi stosują nieczyste zagrywki. Szef kombinacji przyznał rację

W rozmowie z fińskimi mediami trener fińskich kombinatorów przyznał, że zna historie, w których uczestnicy Pucharu Świata używali gąbkowych myjek, skarpet, a nawet piłek tenisowych - aby uzyskać oczekiwane efekty. I to zawsze działało. Kukkonen grzmi, że podobne praktyki stosują najlepsze nacje w kombinacji norweskiej, więc możemy domniemywać, że również w skokach narciarskich. Wszak chyba każdy kibic pamięta obrazki sprzed kilku lat, jak Severin Freund wchodził po schodach skoczni w Innsbrucku, a krok w jego kombinezonie na pewno nie był na swoim miejscu. W skokach takich anomalii już na szczęście na oglądamy, choć co jakiś czas też pojawiają się różne próby naciągania regulaminów.

Severin FreundSeverin Freund screen: TVP Sport

Trener Finów chciałby, żeby pomiar ciała zawodników był dokonywany w sposób laserowy albo robiony przez lekarzy, którzy mogliby wykonywać mierzenie nagich zawodników. - Tylko to może pozwolić na eliminację tych "kreatywnych majtek" - zaznacza. - Ponieważ nasz inspektor sprzętu Guntram Kraus nie jest lekarzem, nie wolno mu mierzyć naszych zawodników całkowicie nago. Jeśli jest sportowiec, który wkłada skarpetę lub coś innego w bieliznę, to istnieje możliwość, że tego nie zauważymy - przyznaje dyrektor kombinacji norweskiej Lasse Ottesen w rozmowie z norweskim Aften Posten. 

Domaga się sankcji jak za doping 

Trzeba sobie zadać pytanie, czy jeśli doping farmakologiczny jest zakazany, to czy doping technologiczny również nie powinien podlegać tym samym sankcjom. - Sankcje za tego rodzaju oszustwa powinny być takie same jak w przypadku dopingu chemicznego. Porównałbym ten pomiar ze zwykłym testem antydopingowym. Jeśli zwykle tester musi zobaczyć, że mocz pochodzi z danej cewki moczowej, to znaczy, że kontroler powinien też zobaczyć genitalia mierzonego - nie owija w bawełnę Kukkonen. Kiedy wypełniasz sobie bieliznę, to nie tylko jest to mała przewaga, lecz w rzeczywistości większy problem niż doping - mówi Janne Ahonen, legenda skoków narciarskich i człowiek, który doskonale zna się na kombinezonach, bo od kilku lat jego firma szyje stroje dla fińskich skoczków i kombinatorów. 

Jedna kontrola wpływa na cały sezon

Przed każdym sezonem FIS dokonuje oficjalnych pomiarów skoczków i kombinatorów norweskich. Do pomiaru można podejść jedynie w bieliźnie (dopuszczalna jest bielizna tylko typu slip). Każdy zawodnik staje na specjalnej maszynce w 40-centymetrowym rozkroku, a kontroler podnosi metalową miarkę, która dojeżdża do kroku zawodnika. I po osiągnięciu oporu dokonuje się pomiaru długości nóg skoczka.

- Maszynka to bardzo proste, mechaniczne urządzenie. Nie ma możliwości, że jej pomiar będzie błędny. Nic się tam nie może poluzować, rozjechać, rozregulować - mówiła w poprzednim sezonie Agnieszka  Baczkowska, odpowiedzialna za pomiar sprzętu w Pucharze Świata kobiet.

- Przed sezonem mierzymy, na jakiej wysokości od stóp musi się zaczynać krok kombinezonu skoczka i za każdym razem przed wejściem zawodnika na belkę sprawdzamy, czy ta wysokość zgadza się z zapisanymi danymi - tłumaczy Baczkowska.

Warto zauważyć, że tego pomiaru dokonuje się w zasadzie raz w roku, czyli przed każdą zimą. Później wyniki trafiają do systemu FIS, a każdy kontroler porównuje wyniki kontroli w czasie zawodów z wynikami zapisanymi wcześniej dla danego zawodnika. Wówczas trudniej jest wpaść w kontroli po zawodach, bo gdy sędzia wezwie na badanie sprzętu już po skoku, zawodnik ściąga kombinezon i jest on mierzony na stole. A skoro w dokumentach FIS-u znajdują się np. naciągnięte wymiary, to strój też będzie do nich pasować. Nawet jeśli jest za duży. Największym problemem jest zaś przejście kontroli na górze skoczni, ale do tej też trzeba się nauczyć stawać, by tak naciągnąć kombinezon, aby mierzący wysokość kroku sędzia nie dopatrzył się nieprawidłowości. Kontrola wygląda tak:

Jak wygląda pomiar kombinezonu?Jak wygląda pomiar kombinezonu? screen TVP Sport

FIS zrobił już wszystko, co mógł?

Kombinezon powinien być odrobinę większy od ciała zawodnika, ale zgodnie z przepisami przyjętymi przez FIS nie może być większy niż trzy centymetry (u kobiet maksymalnie cztery) względem różnych obwodów ciała. Jedyne miejsce, w którym FIS dopuszcza możliwość dużo szerszego kombinezonu, to okolice kostek i dolnych części łydek, bo są to miejsce, na które zakłada się buty do skoków, a dopiero na nie naciąga się kombinezon. Właśnie dlatego w tamtych rejonach strój może być szerzy o maksymalnie 10 centymetrów.

W ostatnich latach FIS mocno dopracował przepisy dotyczące kombinezonów. Jednym z najlepiej sprawdzających się elementów jest wszyty w kombinezon nieelastyczny pasek, który musi przylegać do ciała zawodnika na wysokości bioder. Dzięki temu unika się sytuacji, by jeszcze rozciągać kombinezon, jak to jest pokazane na zdjęciu z przeszłości. W tym roku postawiono także na inne wszywanie nogawek, dzięki czemu też zredukowano powierzchnię nośną. Pomysłowość zawodników jest jednak niezmierzona.

Więcej o:
Copyright © Agora SA