Kilka tygodni temu okazało się, że Adam Hlousek, były zawodnik m.in. Legii Warszawa oraz Termaliki Nieciecza, ma długi sięgające kilku milionów złotych. To sprowadziło kłopoty nie tylko na niego, ale i na jego rodzinę. - To była wyłącznie moja głupota - powiedział później w rozmowie z czeskimi mediami.
Już wcześniej było wiadomo, że Hlousek pożyczał pieniądze od byłych graczy klubów ekstraklasy. Na liście jego wierzycieli znaleźli się dwaj byli piłkarze Legii: Kasper Hamalainen (ok. 1,05 mln zł) oraz Tomas Necid (66 tys. zł), a także Michal Bezpalec, były zawodnik Termaliki (9 tys. zł).
Nowe informacje w tej sprawie przekazał czeski dziennik "Blesk". W ostatni piątek Hlousek wymienił w rejestrze upadłości kolejnych zagranicznych wierzycieli. Padły tam nazwiska dziewięciu piłkarzy, w tym trzech, z którymi grał w Legii Warszawa: Michała Kucharczyka, Michała Pazdana i Miroslava Radovicia. Największy dług ma wobec Radovicia, któremu zalega blisko 890 tys. zł. W przypadku Kucharczyka jest to ok. 120 tys. zł, a Pazdana ok. 25 tys. zł. W sumie jest im winny im ponad milion złotych, a doliczając do tego długi wobec Hamalainena i Necida, wychodzi suma powyżej 2 mln zł (blisko 11 milionów czeskich koron).
"Blesk" zaznacza, że nie muszą to być wszystkie zaległości wobec kolegów z czasów gry w Legii. Pięciu wspomnianych zawodników miało podpisane stosowne dokumenty, ale pieniądze miał pożyczać także od innych. Rzecz w tym, że pozostali nie mają żadnego potwierdzenia transakcji.
To sprowadziło na 34-latka poważne kłopoty. Jeszcze, gdy grał w Fastavie Zlin, ci, którzy nie mogą oficjalnie ubiegać się o spłatę długu, przyjechali do niego, aby go "postraszyć". "Dopiero wtedy zdał sobie sprawę z powagi swoich problemów, przestał się ukrywać, zgłosił się do sądu i złożył wniosek o upadłość" - czytamy w czeskim dzienniku.
Adam Hlousek ma też zaległości wobec Urzędu Skarbowego, ZUS-u oraz banków polskich i czeskich. W dodatku niedawno stracił źródło dochodu po tym, jak Fastav rozwiązał z nim kontrakt. - Z powodu tego, co się ostatnio wydarzyło, sytuacja się zmieniła - tłumaczył właściciel Zdenek Cervenka.