Wisła Kraków zremisowała 1:1 z Lechem Poznań i wciąż jest w strefie spadkowej. Zespół nie wygrał jeszcze ani jednego z trzech meczów pod wodzą Jerzego Brzęczka. W niedzielę wiślacy mogli mówić o sporym pechu.
Po pierwsze przegrali po golu straconym w siódmej minucie doliczonego czasu gry. Po drugie mogli prowadzić 2:0, a właściwie prowadzili, ale po wideoweryfikacji sędzia Kwiatkowski anulował gola Colleya. Uznał, że Ondrasek przeszkadzał w polu bramkowym Bednarkowi. Sytuacja była kontrowersyjna - były sędzia ekstraklasy, a obecnie ekspert TVP Sport Marcin Borski twierdzi, że to błędna decyzja.
Kontrowersję skomentował także trener Wisły Kraków Jerzy Brzęczek. Przypomniał on o golu strzelonym przez Legię Warszawa w końcówce meczu z Wisłą. Akcja wyglądała niemal identycznie, a sędziowie uznali, że tamten gol został strzelony prawidłowo.
- Ja rozumiem, że praca sędziego jest bardzo trudna. Ale panowie, którzy siedzą przed monitorami… Zastanawia mnie różna interpretacja. W Warszawie okazało się, że bramka jest słusznie uznana, a tutaj podyktowany faul. Dziwnym trafem w tych ostatnich spotkaniach decyzje są na niekorzyść Wisły Kraków. Ja proszę tylko o obiektywizm, bo zawodnicy ciężko pracują. Są dwie bardzo podobne sytuacje i odmiennej interpretacje. Ja tutaj czegoś nie rozumiem - stwierdził Brzęczek.
Strata punktów bardzo mocno skomplikowała sytuację Wisły. W tym momencie zespół ma na koncie 24 punkty po 25. kolejkach i zajmuje 16. miejsce. Strata do znajdującego się na pierwszej bezpiecznej pozycji Śląska Wrocław wynosi trzy punkty.