Ależ zjazd "polskiego Messiego". Klub podjął decyzję. Bolesną

W 2020 roku Mateusz Musiałowski w wieku 17 lat trafił do Liverpoolu. W młodzieżowych drużynach "The Reds" popisywał się kapitalnymi rajdami i bramkami, dzięki którym został okrzyknięty mianem "polskiego Messiego". Niestety, jego kariera w Anglii nie potoczyła się tak, jak sobie wyobrażał. Po wygaśnięciu kontraktu 20-letni obecnie Musiałowski długo szukał nowego klubu. W końcu przygarnęła go cypryjska Omonia, w której również zmaga się z problemami.

W ostatnich latach Mateusz Musiałowski był postrzegany jako jeden z największych polskich talentów występujących za granicą. W juniorskich ekipach Liverpoolu często dosłownie bawił się z rywalami, popisując się efektownymi rajdami z piłką, które niejednokrotnie kończyły się pięknymi golami. Wydawało się, że lada moment Polak na stałe trafi do kadry pierwszego zespołu, a może w przyszłości dostanie szansę na regularne występy na Anfield. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Finalnie raz wystąpił w dorosłej drużynie - wszedł na boisko na 16 minut w rewanżu 1/8 finału Ligi Europy ze Spartą Praga w zeszłym sezonie.

Zobacz wideo Karolina Owczarz porównała zarobki w Fame MMA i KSW

"Polski Messi" wykreślony z LKE. Nowy klub był bezlitosny

Wraz z końcem czerwca tego roku umowa "polskiego Messiego" z Liverpoolem wygasała. Musiałowski był wolnym agentem, przez co mógł podpisać kontrakt z nowym klubem za darmo. Mimo to bardzo trudno było mu znaleźć pracodawcę. "Miał możliwość odejścia latem zeszłego roku. Interesowały się nim polskie kluby, m.in. Górnik Zabrze, Lech Poznań, Widzew Łódź i ŁKS Łódź, ale nie przeszedł do żadnego z nich. Sam Lukas Podolski namawiał go na transfer, ale Musiałowski postanowił odmówić mistrzowi świata z 2014 r." - opisywał Marcin Jaz ze Sport.pl.

W końcu po 20-latka zgłosiła się Omonia Nikozja, z którą 5 sierpnia związał się trzyletnią umową. Do tej pory Mateusz Musiałowski przebywał na murawie zaledwie przez 11 minut w meczu przeciwko azerskiej Zirze w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. Oprócz tego w każdym spotkaniu tego sezonu nie podnosił się z ławki rezerwowych.

Ostatecznie cypryjska ekipa zakwalifikowała się do europejskich pucharów. W takiej sytuacji "polski Messi" mógł cieszyć z faktu, że znów będzie miał szansę pokazać się na arenie międzynarodowej. Tymczasem okazało się, że Omonia na początku września postanowiła... skreślić go z listy zawodników uprawnionych do gry w LKE. Najwyraźniej nowy trener drużyny z Nikozji - Valdas Dambrauskas - uznał, że Musiałowski nie przyda mu się w tych rozgrywkach. Jak to mówią, "nie ma nic za darmo", a nasz piłkarz boleśnie się o tym przekonał.

Miejmy nadzieję, że przynajmniej w cypryjskiej lidze 20-letni Polak rozegra przynajmniej kilkanaście meczów, dzięki którym zbuduje pewność siebie i przełoży juniorskie popisy do dorosłego futbolu. Na ten moment Omonia po dwóch kolejkach zajmuje fotel lidera. W Nikozji występuje także Mariusz Stępiński, który ostatnio jest w kapitalnej formie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.