Gdy władzę w PZPN przejął Cezary Kulesza, niektórzy sugerowali, że znacząco poprawią się stosunki federacji z partią rządzącą. I choć prezes Kulesza nie dopuścił do najbliższego otoczenia osoby bezpośrednio związanej z premierem Mateuszem Morawieckim, to dobre relacje PZPN-u z władzą nie były ukrywane. Poskutkowały między innymi rekordowym kontraktem sponsorskim z Orlenem.
Choć dopiero co zakończone wybory parlamentarne wygrało Prawo i Sprawiedliwość, to wszystko wskazuje na to, że nie stworzy rządowej koalicji. To oznacza, że w ciągu najdalej kilku miesięcy najpewniej powstanie rząd złożony z dotychczasowych ugrupowań opozycyjnych. Czy to początek końca sojuszu władzy z federacją?
W rozmowie z Polsatem Sport przyszłość relacji pomiędzy PZPN-em a politykami skomentował były prezes tej organizacji Zbigniew Boniek. - Ja uważam, że każdy związek sportowy powinien starać się być jak najbardziej apolitycznym. Prywatnie każdy może mieć swoje sympatie i antypatie, byle nie przenosił tego do związku. Z tego, co słyszałem, to w niedzielę na trybunie VIP, która na Stadionie Narodowym nazywa się lożą platynową, nie było ani jednego polityka. A szkoda, bo kilku mogło sobie zrobić zdjęcia pamiątkowe, bo prędko już tam nie wrócą - stwierdził.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Zbigniew Boniek nie ukrywa swoich sympatii i antypatii politycznych. Tuż przed wyborami dawał jasno do zrozumienia, że zamierza oddać głos na jedno z ugrupowań opozycyjnych. Po tym, gdy stało się jasne, że posłem zostanie Janusz Kowalski - wiceminister rolnictwa w rządzie PiS - naśmiewał się z niego w rozmowie z Romanem Kołtoniem.