5-milionowy kraj trzęsie igrzyskami. Polska może tylko patrzeć i zazdrościć

Mateusz Król
Norwegia znów ma zdominować zimowe igrzyska olimpijskie. Kraj, który ma tylko pięć milionów mieszkańców, skutecznie walczy z największymi sportowymi potęgami. Jak to w ogóle możliwe? - Mawiamy, że rodzimy się z nartami na stopach - mówi Johannes Klaebo, jeden z najlepszych biegaczy narciarskich.

Norwegowie marsz po dominację już rozpoczęli. Marsz, a właściwie bieg - w sobotę pierwsze złoto igrzysk w Pekinie wywalczyła w biegu łączonym na 15 km Therese Johaug. I pewne jest, że w najbliższych dniach Norwegowie doświadczą jeszcze wielu takich chwil radości. To przecież zimowa potęga - przez 98 lat, od pierwszych igrzysk w 1924 roku, sportowcy z tego kraju wywalczyli aż 368 krążków!

Zobacz wideo Sensacyjny kandydat do medalu IO w skokach

Norwegia może pobić kolejny rekord. W reprezentacji mają samych multimedalistów

Podczas poprzednich igrzysk w Pjongczangu Norwegowie wywalczyli aż 39 medali, dzięki czemu pobili dotyczasowy rekord Amerykanów - reprezentanci USA w 2010 roku w Vancouver zgarnęli o dwa krążki mniej. Według najnowszych prognoz Gracenote Norwegowie mają szansę pobić rekord w Pekinie. Analitycy twierdzą, że rodacy Marit Bjoergen wrócą z Chin z 44 medalami. Na to złożyć ma się 21 krążków złotych, 13 srebrnych i 10 brązowych.

W jakich dyscyplinach mają największe szanse? Ponad 60 procent przewidywanych medali dotyczy biathlonu (15) i narciarstwa biegowego (13). Oczekuje się, że w każdej z tych dwóch dyscyplin Norwegowie zdobędą po osiem złotych krążków. Królową igrzysk ma być już złota Therese Johaug, którą w sumie typuje się do czterech tytułów mistrzyni olimpijskiej. W zapowiedziach widnieje też Johannes Boe, któremu Gracenot przypisuje cztery złote krążki w biathlonie. Trudno przewidzieć, czy tak się stanie. Tej zimy mistrz olimpijski z Pjongczangu nie spisuje się najlepiej. 

Gracenote przewiduje również trzy złote medale dla Tiril Eckhoff (biathlon), Marte Olsbu Roeiseland (biathlon) i Johannesa Hoesflota Klæbo (biegi narciarskie), a także dwa złote krążki dla Jarla Magnusa Riibera (kombinacja norweska), Sebastiana Fossa Solevaaga (narciarstwo alpejskie) i Sturli Holma Laegreida (biathlon).

Wszystko wskazuje zatem na to, że Norwegia znów zachwyci świat swoimi olimpijskimi sukcesami. Kraj, w którym mieszka siedem razy mniej ludzi niż w Polsce, znów pobije inne potęgi. – Mawiamy, że rodzimy się z nartami na stopach. W niedziele wszyscy wychodzą do lasu, aby na nich pojeździć. Każdy chce to robić — mówił cztery lata temu jeden z norweskich bohaterów w Korei - Johannes Klaebo. Człowiek, który został najmłodszym mistrzem olimpijskim w historii biegów narciarskich. Miał wtedy dokładnie 21 lat i 144 dni. Z Pjongczangu wyjechał łącznie z trzema złotymi krążkami. 

Kochają sport od dziecka. Dbają o radość z aktywności fizycznej

Klaebo to złote dziecko norweskiego systemu, w który chętnie angażują się naukowcy. O tym kilka lat temu opowiadała fizyczka Trine Seeberg z SINTEF Digital - instytutu będącego częścią największej niezależnej agencji badawczej w Skandynawii. -  Sport elitarny jest tak zaawansowany, że napędza wiele dziedzin naukowych – mówiła Seeber, cytowana przez portal Wyborcza.pl. - Co ważne, technologie rozwijane z myślą o sportowcach są wykorzystywane np. w rehabilitacji osób z chorobami chronicznymi, urazami i różnymi typami niepełnosprawności - dodawała. 

To, co szczególnie ważne w norweskim podejściu do sportu, to oparcie się o ideę "Radość sportu dla wszystkich". Kiedy Amerykanie i Kanadyjczycy już w młodym wieku kierują dzieci do konkretnych dyscyplin, w Norwegii dają pole do ogólnego rozwoju. Tam dba się o to, aby rodzice nie byli obarczani ogromnymi kosztami utrzymania sportowca. Podjęto też decyzję o tym, aby kluby nie mogły prowadzić klasyfikacji ligowych ani nawet zapisywać wyników meczów dzieci poniżej 13. roku życia. 

– Zależy nam, aby zajmowali się sportem, bo tego chcą – wyjaśnił Tore Oevreboe cytowany przez CNN, obecnie szef norweskiej misji olimpijskiej w Pekinie.  – Kluczowe jest pytanie: "Co mogą na sporcie zyskać?" Ciąży na nas odpowiedzialność, aby wybrać im odpowiednią dyscyplinę do rozwoju. I to nie na zasadzie "Dobrze, potrzebujemy wielu, żeby stworzyć zespół narodowy" - podkreślił. Wszystkie zasady dotyczące sportu dzieci w Norwegii spisane zostały w dokumencie "Prawa dziecka w sporcie". Jego główna sentencja głosi, że najmłodsi powinni czerpać pozytywne doświadczenia ze sportu za każdym razem, gdy tylko startują w zawodach czy biorą udział w treningach. 

- Norweska mentalność mówi, że należy dać dzieciom szansę na bycie dziećmi. W wielu krajach rodzice wożą dzieci na treningi. W Norwegii często to rodzice trenują razem z dziećmi — zaznacza Tor-Arne Hetland, trener biegów narciarskich i złoty medalista olimpijski. Sam, będąc dzieckiem, zajmował się różnymi dyscyplinami. - Latem graliśmy w piłkę nożną, a zimą jeździliśmy na nartach — wspomina. 

Prawie każde dziecko uprawia sport

Młodzi mają zaszczepioną miłość do aktywności fizycznej. Szacuje się, że 80 proc. Norwegów należało do jakiegoś klubu sportowego w dzieciństwie, a około połowa nastolatków jest jego aktywnymi członkami. 90 proc. dzieci w wieku 6-12 lat uprawia przynajmniej jeden sport - wynika z artykułu kanadyjskiego "The Globe and Mail". W całym kraju istnieje około 12 tysięcy klubów. To właśnie na nich opiera się tamtejszy rozwój sportu.

To, co w wyjątkowy sposób pozwala Norwegom od młodości rozwijać się w sporcie, to także bogata infrastruktura sportowa. - W Norwegii młodzi ludzie kładą spory nacisk na sport, a wielu z nich staje się bardzo dobrymi zawodnikami. Także dlatego, że blisko miejsca zamieszkania mają trasy zjazdowe lub rodziców, którzy będą wozić ich na treningi – przyznała była norweska minister sportu, Erna Solberg.

Co warte podkreślenia, także Norwegom zdarzały się słabsze występy. Tak było, chociażby podczas igrzysk w Calgary w 1988 roku. Dzisiaj trudno to sobie wyobrazić, ale wówczas nie zdobyli ani jednego złotego medalu! W klasyfikacji igrzysk zajęli dopiero 12. lokatę, wywalczyli tylko pięć krążków. Błyskawicznie jednak wyciągnęli wnioski. Musieli, bo sześć lat później byli organizatorami igrzysk w Lillehammer. Szybko utworzyli nowoczesne i elitarne centrum sportu zwane Olympiatoppen. 

Jakość życia i ogromne nakłady na sport

– Po kryzysie coś musiało się stać. System sportowy w innych krajach na świecie stawał się coraz bardziej sprofesjonalizowany. Nowe centrum sportowe przyniosło zmiany w mentalności. Prezesi federacji nie byli już tak istotni. Chcieliśmy, aby sportowcami zajęli się zawodowcy, którzy pracowali na wysokim poziomie – przytacza Tore Oevreboe. Efekt? Znaczy wzrost nakładów na sport. W 1990 roku budżet na przygotowania norweskich sportowców wynosił ok. 2,4 miliona dolarów. W 2001 roku wzrósł do 12,3 miliona dolarów, a teraz wynosi ponad 24,2 miliona.

A przy tym wszystkim ważne jest też to, jakie warunki do życia mają obywatele kraju fiordów. Właściwie we wszystkich wskaźnikach Światowego Forum Ekonomicznego Norwegia wyróżnia się na tle innych państw. Chodzi tu zarówno o warunki finansowe, jak i jakość życia. Dzięki temu Norwegowie bez większych problemów mogą realizować swoje pasje. - To bardzo humanistyczne — ocenia Oevreboe. 

Wszystko to wskazuje na doskonały model wychowania mistrzów w sporcie. Choć są też tacy, którzy twierdzą, że sukcesy odnoszone przez Norwegów to rzecz naturalna. - Sporty zimowe są najpopularniejszymi w Norwegii. Nie musieliśmy podejmować strategicznych działań. Po prostu zwiększaliśmy stopień profesjonalizacji w dyscyplinach, które już kochamy. W ten sposób proces rekrutacji staje się całkiem prosty - twierdzi Tore Oevreboe. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.