Roman Biliński to 20-letni polsko-brytyjski kierowca wyścigowy. Wychowywał się w Wielkiej Brytanii, w juniorskich seriach jeździł na brytyjskiej licencji. Ale zależało mu na tym, by w Formule 3 reprezentować Polskę. Obywatelstwo naszego kraju ma od ponad dwóch lat.
Roman Biliński został ogłoszony jako kierowca zespołu Rodin Motorsport na sezon 2025. Będzie się ścigał razem z Nowozelandczykiem Louisem Sharpem i Brytyjczykiem Callumem Voisinem. Ma w teamie dość mocną konkurencję. Sharp w ostatnich dwóch sezonach był mistrzem brytyjskiej F4 (2023) i serii GB3 (2024). Voisin to z kolei mistrz GB3 z 2023 r. W tym roku zajął 12. miejsce w F3, miał mocną drugą część sezonu - dwukrotnie stanął na podium (trzeci w wyścigu głównym na Silverstone, wygrał wyścig główny w Spa-Francorchamps).
Ale Biliński też ma się czym pochwalić. To tegoroczny mistrz serii Formula Regional Oceania Championship. W 2021 r. zajął siódme miejsce w GB3, wygrał trzy wyścigi. Przez ostatnie trzy sezony ścigał się w serii FRECA, dwa wyścigi ukończył na podium.
- To naprawdę świetna okazja dla mnie i nie mogę się doczekać rozpoczęcia nowego sezonu. Rodin pokazał, że to doskonałe miejsce dla młodego kierowcy i zamierzam wykorzystać tę okazję najlepiej, jak potrafię, wykonując najlepszą możliwą pracę dla zespołu. Chcę podziękować wszystkim w zespole za danie mi szansy na sprawdzenie się na najwyższym poziomie, a także moim sponsorom i rodzinie za wsparcie - mówił Biliński.
- Z przyjemnością witamy Romana w zespole Rodin Motorsport i nie możemy się doczekać współpracy z nim w przyszłym sezonie. Już testował z nami w Jerez i Barcelonie i nie tylko fantastycznie się z nim współpracowało, ale jest to kierowca, który naprawdę zrobił na nas wrażenie, odkąd wsiadł do samochodu. Nie mogę się doczekać, aby ruszyć z kopyta w przyszłym sezonie z nim na pokładzie - powiedział Sam Walpe, szef zespołu.
Biliński był chwalony na testach w Hiszpanii za szybką adaptację w samochodzie oraz umiejętność radzenia sobie w zmiennych, trudnych warunkach, utrzymywał dobre tempo.
Dziadkowie Bilińskiego od strony ojca to Polacy, którzy wyemigrowali do Wielkiej Brytanii w czasie II wojny światowej. Poznali się i wzięli ślub, będąc już na emigracji. Dziadek Romana pracował w BBC jako dziennikarz w polskiej sekcji stacji. Ojciec Romana, Henry, zaszczepił w nim pasję do motorsportu. To jemu też bardzo zależało na tym, by syn ścigał się z polską licencją.
Biliński stracił pierwszą część sezonu FRECA przez wypadek, po którym przeszedł operację kręgosłupa. Nie miał możliwości przeprowadzenia testów medycznych w Polsce. Do tego sprawa nie została zgłoszona do Polskiego Związku Motorowego. Załatwienie wszelkich formalności było łatwiejsze na Wyspach Brytyjskich, dlatego gdy wrócił, startował pod flagą Wielkiej Brytanii. Ale dotrzymał obietnicy o starcie w F3 pod polską flagą.
Idolem i inspiracją Bilińskiego jest Robert Kubica. Można powiedzieć, że idzie jego śladami. W latach 2003-2004 Kubica jeździł na podobnym poziomie, bo Formula 3 Euro Series. Wygrał jeden wyścig. W 2003 r. notował też występy w brytyjskiej F3. To był krok konieczny do wykonania, jeśli myślało się o angażu w Formule 1.
Szansę na fotel w Formule 3 mieli Tymek Kucharczyk i Kacper Sztuka. Obaj otrzymali propozycje, prowadzili rozmowy z zespołami, ale jednocześnie mieli problem ze osiągnięciem wymaganego budżetu. Czasu jest coraz mniej, wolnych miejsc ubywa.
Maciej Gładysz notuje znakomity sezon w hiszpańskiej F4, ale nie chce rzucać się na miejsce w F3. Zapowiadał, że zrobi mniejszy, bezpieczniejszy krok do przodu i pójdzie do innej serii. W grę wchodzi FRECA. Z kolei nie wiadomo, co z Piotrem Wiśnickim, który w tym roku ścigał się w F3 w barwach Rodin Motorsport. Nie ma wieści o zainteresowaniu któregokolwiek z zespołów.