Przełom w polskim pierwszoligowcu! Sytuacja była już tragiczna

Problemy z wypłatami były powodem sporu między piłkarzami Kotwicy Kołobrzeg a prezesem klubu, Adamem Dzikiem. Ten nawet groził, że jeśli zawodnicy dalej będą się upominać o zaległe pieniądze, to w końcu zgłosi wniosek o upadłość. W poniedziałek mijał termin wypłacenia jednej z trzech zaległych pensji. Według najnowszych informacji w Kołobrzegu nastąpił mały przełom.

Władze Kotwicy Kołobrzeg zalegają piłkarzom z wypłatami za trzy ostatnie miesiące. Nie wypłacili też należnym im premii. Zawodnicy grozili, że jeżeli wkrótce nie zobaczą pieniędzy na koncie, rozwiążą kontrakt z winy klubu. Jeśli opóźnienie wypłaty przekroczyłoby trzy miesiące, mieliby do tego pełne prawo.

Zobacz wideo Oto kosmiczny stadion Realu Madryt! Pochłonął ponad miliard euro

Piłkarze dostali zaległą pensję. Jedną z trzech

Zaległości z pensjami dotyczyły piłkarzy i agentów. Za to sztab szkoleniowy, z Ryszardem Tarasiewiczem na czele, wypłaty otrzymywał na czas. Zawodnicy wielokrotnie prosili o spotkanie z Adamem Dzikiem, ale ten albo nie przychodził na rozmowy w ustalonym terminie, albo przedwcześnie je kończył.

Jeszcze kilka dni temu Dzik groził piłkarzom, że ci nie dostaną ani grosza. "Sugeruje piłkarzom, że jak dalej będą upominać się o pieniądze, to w końcu zgłosi upadłość klubu i nikt nic nie dostanie" - informował na Twitterze 29 października Norbert Skórzewski, ekspert od piłki zachodniopomorskiej.

Przed dniem Wszystkich Świętych piłkarze mieli wreszcie konkretną rozmowę z prezesem. Ten zapewnił, że w tej chwili ma pieniądze na uregulowanie tylko pierwszej zaległej pensji. Termin jej wypłacenia mijał w poniedziałek 4 listopada. Okazuje się, że część dostała wypłaty na konta, więc można mówić o małym przełomie w Kołobrzegu.

"Część zawodników Kotwicy Kołobrzeg otrzymała jedną z trzech zaległych pensji. Tym sposobem do spłacenia pozostają dwie wypłaty + premie. Na razie Adam Dzik kupił sobie czas" - podał Skórzewski.

Częściowe wypłacenie zaległości nie rozwiązuje problemów Kotwicy. Ta jest pogrążona w kryzysie finansowym i sportowym. Dzik oraz jego współpracownicy będą głowili się kolejny miesiąc, jak znaleźć pieniądze na kolejne wypłaty.

Ale drużyna z Kołobrzegu potrzebuje też natychmiastowej poprawy wyników. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy Kotwica wygrała tylko jedno spotkanie - z rezerwami ŁKS-u Łódź w Pucharze Polski. Ostatni miesiąc to pięć porażek z rzędu (1. Liga i PP). Posada Tarasiewicza jest zagrożona, miał już rozmowę z Dzikiem.

Nie da się zaprzeczyć, że kwestie zaległych wypłat mają wpływ na postawę piłkarzy na boisku. Dostrzega to także sam trener.

- Moi zawodnicy mają problemy sfery mentalnej ze względu na problemy finansowe. Nie powinno być tak, że muszą walczyć ze swoimi myślami, a nie ze zmęczeniem spowodowanym wysiłkiem boiskowym. Tego typu problemy mają oczywisty wpływ na sportowców, to normalne. Staramy się funkcjonować na zasadzie, że musimy wykonać jak najlepiej swoją robotę i podchodzić do niej z szacunkiem. Jestem dumny z zawodników, że pomimo przeciwności losu walczą dla siebie i swoich rodzin. Musimy dawać przykład ludziom z zewnątrz. Sportowcy wiedzą, co to dyscyplina i dopiero jak nie mogą, to klękają - mówił Tarasiewicz po ostatnim meczu Kotwicy z Odrą Opole (0:1).

W następnej kolejce Betclic 1. Ligi Kotwica zagra na wyjeździe z Pogonią Siedlce.

Więcej o: