Kolejny sukces Świątek. Polka wygrała w niedzielę turniej WTA w Stuttgardzie i może się pochwalić serią 23 wygranych meczów z rzędu. Teraz Polkę czekała rywalizacja w Madrycie, ale z powodu kontuzji pierwsza rakieta świata musiała niestety wycofać się z udziału w zawodach.
Z sukcesów córki w dość wyjątkowy sposób cieszy się ojciec tenisistki, Tomasz Świątek. Podczas gdy cała tenisowa Polka przed telewizorami emocjonowała się spotkaniem Polki z Sabalenką, on na trybunach był bardzo spokojny. Dlaczego?
- Iga jest zawodniczką wymagającą. Żąda od zespołu wsparcia, ale też zdyscyplinowania. Dlatego nie chciałem jej w żaden sposób przeszkadzać na tym turnieju. Nie chciałem, aby od mojej osoby wypłynęło coś, co by ją zdekoncentrowało. Na turnieju panują konkretne zasady pozwalające Idze być skoncentrowaną i w jak najlepszej dyspozycji. Dostałem krótką lekcję na turnieju w Ostrawie. Niechcący machnąłem ręką, gdy jej coś nie wyszło. Od razu nastąpiła delikatna reprymenda z kortu - wyznał w rozmowie z Interią.
Jaka to była reakcja? - "Przestań machać!" (śmiech). Dlatego są to sytuacje, których najlepiej unikać. Na dodatek nie chcę być odbierany jako osoba, która się cieszy nadmiernie. Dlatego staram się być bardzo neutralny. A że jestem odbierany jako smutas, który się nie uśmiecha, na co zwróciła mi uwagę już niejedna osoba, to przykro mi bardzo. Starałem się uśmiechać na koniec turnieju! - dodał.