Początek meczu nie był udany w wykonaniu Igi Świątek (54. WTA). Już w pierwszym gemie została przełamana przez Martinę Trevisan (159. WTA), potem rywalka wyszła na prowadzenie 3:1. - Nie tylko początek, ale i cały mecz był nerwowy. Widać było, że Iga nie umiała się odnaleźć na korcie w pierwszych gemach. W trakcie meczu przeszkadzały jej też warunki - mówi Tomasz Świątek, ojciec tenisistki, w rozmowie ze Sport.pl. Zawodniczki musiały zmierzyć się z trudnymi warunkami: w Paryżu wieczorem padał deszcz, a do tego wiał dość silny wiatr, które nie raz zmieniał tor lotu piłki.
- Bałem się tego spotkania. Iga włożyła bardzo dużo emocjonalnie i fizycznie w mecz z Simoną Halep. Nie byłem pewien, czy zostały jej rezerwy, które musiała pokazać w ćwierćfinale. Byłem pełen obaw, a ten początek jeszcze je wzmógł - dodaje Świątek. Spotkanie z Halep (6:1, 6:2) było w wykonaniu naszej tenisistki z pewnością lepsze niż to ćwierćfinałowe. Tym większy sukces, że mimo nieco gorszej formy, Świątek zdołała pokonać Trevisan. Zwłaszcza że musiała udźwignąć rolę faworytki po wygranej z Halep, a obie z rywalką czekały długo na początek meczu.
Spotkanie Polki i Włoszki było wyznaczone jako czwarte w kolejności na korcie głównym Roland Garros. Przed nimi Diego Schwartzman i Dominic Thiem grali przez ponad pięć godzin, a zwyciężył Argentyńczyk. - Czekiwanie na to spotkanie musiało być dla Igi męczące. Byłoby lepiej, gdyby tam w Paryżu były dwa korty kryte, po jednym dla mężczyzn i kobiet. Komentujący ten mecz w Eurosporcie Tomasz Wiktorowski słusznie zauważył, że tenisistki pewnie ze dwa razy musiały zaczynać na nowo rozgrzewkę. To mentalnie bardzo trudne, po prostu nie do ogarnięcia. Tym bardziej cieszę się, że Iga wygrała. Mój telefon o 11 w nocy rozgrzany jest do czerwoności - przyznaje ojciec 19-latki.
Przed wtorkowym meczem Świątek i Trevisan zmierzyły się ze sobą dwukrotnie. Trzy lata temu lepsza była Włoszka w Warszawie, a rok temu Polka w Birmingham. - Tamte spotkania raczej nie miały znaczenia. Ten dzisiejszy pojedynek był dosyć specyficzny ze względu na porę, warunki i rangę turnieju. Poprzednie mecze były zupełnie inne. Ten w Warszawie o zupełnie innej porze roku, a w Anglii na korcie trawiastym - tłumaczy Świątek.
W półfinale Roland Garros Iga Świątek zagra z Nadią Podoroską. Argentynka w ćwierćfinale pokonała niespodziewanie Elinę Switolinę z Ukrainy 6:2, 6:4. Podoroska do turnieju w Paryżu musiała przebijać się przez eliminacje. W rankingu jest dopiero 131. Dla porównania - Switolina sklasyfikowana jest na piątym miejscu. - Nie znam jej za dobrze. Widziałem końcówkę jej meczu ćwierćfinałowego ze Switoliną. Bardzo była zmęczona, co przekładało się na wymiany. Nikt nie stawiał, że może być taki skład półfinału Roland Garros. Iga i ta Argentynka to dwie nowicjuszki na tym etapie Wielkiego Szlema. Kluczowa będzie tu sfera mentalna - kończy ojciec polskiej tenisistki.
Spotkanie Świątek - Podoroska odbędzie się w czwartek. Relacja na Sport.pl.
Masz ciekawy temat związany ze sportem? Wiesz o czymś, co warto nagłośnić? Chcesz zwrócić uwagę na jakiś problem? Napisz do nas: sport.kontakt@agora.pl