Kuriozalna sytuacja podczas Raw Air. Norwescy kibice mieli dość

Zaledwie 300 kibiców oglądało zmagania kobiet w Lillehammer podczas cyklu Raw Air, chociaż zawody mężczyzn obserwowało 10 razy więcej osób. Kibice po prostu się ulotnili. - Było mi trochę smutno gdy zobaczyłam - przyznała jedna z zawodniczek.

Skoki narciarskie wróciły do Norwegii. W czwartek skoczkowie rywalizowali w Lillehammer. Największym wygranym tych zawodów był Stefan Kraft. Austriak wygrał zawody i dodatkowo objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej cyklu Raw Air. Drugi był Ryoyu Kobayashi, a trzeci Karl Geiger. Niezły wynik zanotowali również Polacy Piotr Żyła i Kamil Stoch byli w pierwszej dziesiątce, a do drugiej serii awansowało czterech naszych skoczków.

Zobacz wideo "Mamy teraz taki sezon, jak w 2014/2015"

Przykry widok po konkursie mężczyzn w Lillehammer. Kobiet już prawie nikt nie chciał oglądać

Oprócz mężczyzn na skoczni w Lillehammer rywalizowały też kobiety. Skoczkinie miały wystąpić zaraz po skoczach. Wtedy doszło do dosyć przykrej z punktu widzenia zawodniczek sytuacji. Mianowicie wszyscy kibice natychmiast się ulotnili. Nie mieli już zamiaru oglądać rywalizacji kobiet. Obiekt całkowicie opustoszał. Jak podaje norweski Dagbladet, na trybunach zostało około 300 kibiców. Wcześniej było ich 3 tysiące.

Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl

– Muszę przyznać, że było mi trochę smutno gdy zobaczyłam, że wszyscy spakowali się po zawodach chłopaków. Chciałbym, żeby ludzie zostali i kibicowali nam. Atmosfera byłaby wtedy nieco lepsza – powiedziała norweska skoczkini Silje Opseth w rozmowie z Dagbladet.

Organizatorzy próbują wprowadzić skoki kobiet na wyższy poziom. Zawody skoczkiń były pokazywane w telewizyjnym "prime time". Ponadto zawodniczki w cyklu Raw Air mają zarobić więcej niż mężczyźni. - Organizatora trzeba pochwalić za czas, w jakim odbyły się zawody i za to, że stara się uatrakcyjnić nasz produkt. Ale widocznie nie jesteśmy zbyt ciekawe do oglądania. Myślę też, że to smutne, gdy wiele osób wspiera nas w mediach społecznościowych, ale nie pojawia się, gdy faktycznie mamy zawody w domu. Mam nadzieję, że ludzie przyjadą do Oslo – kontynuowała Opseth.

- Rozumiem, dlaczego Silje jest zdenerwowana. I w tym nie ma krytyki publiczności. To raczej stwierdzenie, że organizatorzy i my, którzy zajmiemy się skokami, ponosimy wielką odpowiedzialność za to, aby dziewczyny były traktowane poważnie. Musimy wydobyć więcej z potencjału, niż udało nam się do tej pory. Ale teraz niewiele możemy z tym zrobić. Jestem przygotowany na to, że to się powtórzy. Mogę tylko zachęcić osoby, które szczególnie upodobały sobie skoki kobiet, aby zaznaczyły sobie ten dzień w kalendarzu - dodaje szef norweskich skoków Clas Brede Braathen.

Dużym problemem jest to, że skakania kobiet poważnie nie traktują chyba nawet niektórzy zawodnicy. Przekonać mogliśmy się o tym w konkursie mikstów, gdzie reprezentacja Polski wręcz się skompromitowała. "W przypadku Piotra Żyły było widać, że jest myślami kompletnie poza skocznią. Nie było widać u niego za grosz profesjonalizmu, co pokazał choćby skok w drugiej serii. Żyła poleciał tylko 116 metrów i ostentacyjnie klapnął na dwie nogi. Wręcz - dosadnie mówiąc - olał ten konkurs. A to, że nie podszedł do zawodów skoncentrowany, przyznał sam w rozmowie dla Eurosportu" – pisaliśmy w piątek na Sport.pl.

Więcej o: