Kamil Stoch zajął czwarte miejsce w olimpijskim konkursie na dużej skoczni K-125. Polakowi do medalu zabrakło 4,1 punktu. Mistrzem olimpijskim został Norweg Marius Lindvik, srebro przypadło Japończykowi Ryoyu Kobayashiemu, a brąz Niemcowi Karlowi Geigerowi.
Pozostali Polacy uplasowali się w drugiej i trzeciej dziesiątce. Piotr Żyła był 18., Paweł Wąsek zajął 21., a Dawid Kubacki 26. miejsce. Co takie próby przyniosłyby w konkursie drużynowym, gdyby odbył się on w sobotę?
Sobotnie skoki Polaków w Zhangjiakou nie dałyby im medalu w drużynówce. Ba, tego medalu nie byliby oni nawet bliscy. Według wyliczeń dziennikarza Sport.pl Łukasza Jachimiaka takie skoki pozwoliłyby Biało-Czerwonym zająć dopiero piąte miejsce z dużą 24-punktową stratą do trzecich Austriaków. Zwyciężyliby Słoweńcy, a drugą pozycję nieoczekiwanie zajęliby Niemcy, którzy dotąd nie prezentowali się najlepiej na olimpijskich obiektach.
Gdyby jednak pomnożyć przez dwa noty skoczków z Norwegii i Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego, którzy zakończyli konkurs na pierwszej serii, Polacy zajęliby nawet nie piąte, a szóste miejsce, gdyż wyprzedziliby ich Norwegowie. Do medalu wciąż brakowałoby 24 punktów.
Olimpijski konkurs drużynowy na dużej skoczni odbędzie się w poniedziałek 14 lutego. Początek zawodów o godzinie 12:00, relacja na żywo na Sport.pl.