Pierwszego seta obie ekipy zaczęły całkiem dobrze. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk, ale żadna z drużyn nie zdołała odskoczyć. Komentujący to spotkanie w TVP Jacek Laskowski przypomniał, że w poprzednim spotkaniu obu ekip w środku seta to Serbki odskoczyły, a Polki starały się gonić. I wykrakał, bo rywalki wyszły na prowadzenie 14:11. Ale biało-czerwone natychmiast wróciły! W roli głównej wystąpiła Stenzel, która kapitalnie broniła, i Stysiak, która świetnie atakowała. Bardzo dobre zawody rozgrywała też Joanna Wołosz, która doskonale rozprowadzała ataki. Serbki kąsały też Górecka i Różański.
Serbki zaraz potem znowu wyszły na dwupunktowe prowadzenie (18:16), ale Polki wróciły po ataku Różański i jej dobrej zagrywce. A potem rozpoczęła się ucieczka Polek! Najpierw Bosković zepsuła akcję, potem Serbki zostały zablokowane, aż w końcu Stysiak wykorzystała kontrę. Polki nie roztrwoniły już takiej przewagi i blokiem na Stevanović zakończyły pierwszą partię zwycięstwem 25:21.
Drugi set zaczął się inaczej i, niestety, znacznie gorzej dla Polek. Biało-czerwone straciły skuteczność w ataku. Serbki ją podtrzymały i natychmiast zrobiło się 4:1. Potem ta przewaga rywalek jeszcze urosła. Polki potrafiły sporadycznie odrobić jeden punkt przy swoim serwisie, ale nie potrafiły złapać serii. Mało tego – tę potrafiły zanotować Serbki i w pewnym momencie zrobiło się 21:13.
Wtedy Serbki wyciągnęły do Polek pomocną dłoń. Nagle rywalki zaczęły się masowo mylić w ataku. Polki dorzuciły do tego blok i zdobyły tym samym pięć punktów z rzędu. Nagle zrobiło się tylko 23:21 dla Serbek. Wówczas po przechodzącej piłce Polki miały piłkę na kontrze, ale nie wykorzystały tego. W efekcie potem dotknęły siatki, a w następnej akcji Bozković wykorzystała kontrę i Serbia wygrała drugiego seta.
Początek trzeciego seta był przez chwilę wyrównany, ale Serbki złapały dobrą serię i znowu odskoczyły. W polskiej ekipie zaczęło mocno szwankować przyjęcie. Polki zdołały jednak złapać kontakt z rywalkami w głównej mierze dzięki Szlagowskiej, która dobrze weszła w mecz. Polki trzymały się blisko Serbek, ale te znowu odskoczyły na 18:15. Biało-czerwone szybko dopadły rywalki, ale niestety, to była ich ostatnia taka seria. Analogicznie do Serbek z poprzedniej partii, teraz to Polki zaczęły popełniać całą masę błędów w ataku. Do końca seta zdobyły tylko jeden punkt – po zepsutym serwisie rywalek. Serbki wygrały trzecią partię 25:19.
W czwartym secie początek znowu był wyrównany, ale ponownie odezwały się demony z poprzedniej partii, a mianowicie kiepska skuteczność w ataku. Serbki z kolei albo dostawały prezenty od Polek, albo były skuteczne w kontrze. Polki na chwilę doskoczyły, ale potem znowu nastąpiła seria Serbek. Lavarini wziął czas, ale przy wyniku 17:12 dla Serbii. Stało się jasne, że odwrócenie losów tej rywalizacji będzie już zadaniem z serii "mission impossible".
"Polki zdołały zbliżyć się do rywalek, ale niestety było za późno" – tak brzmiał tekst, który miał się znaleźć w tej relacji. Ale to, co wydarzyło się od tego momentu, jest trudne do wytłumaczenia. Ale jakże szczęśliwe! Polki mozolnie odrabiały straty aż do stanu 19:23. Wtedy wzniosły się na wyżyny i zdobyły pięć punktów z rzędu! Blokowały, atakowały, a Serbki zaczęły się mylić. Cała hala tańczyła w rytm dzieci, które wesoło wybiegły ze szkoły. A na parkiecie jak natchnione biegały Polki, żeby na koniec wystrzelić do góry z radości po nieskutecznym ataku Serbek. 26:24 i doszło do tie breaka!
Tie-break w pierwszej jego części to było "one woman show". Polki w grze trzymała niesamowita Stysiak. Po drugiej stronie bombardowała nas Bosković. Tym razem to Polki jako pierwsze odskoczyły na dwa punkty po złym przyjęciu i nieudanej akcji. Serbki dopadły jednak polską drużynę po nieudanym ataku Alagierskiej i zrobiło się 10:10, ale zaraz potem Bosković wyprowadziła Serbki na prowadzenie. Ale Polki miały niewiarygodną Stysiak, która popisała się asem serwisowym i zrobiło się 13:12.
I nastąpił kolejny, dramatyczny zwrot. Polki przegrały dwie piłki i musiały bronić piłki meczowej. Pierwszą obroniły po ataku Stysiak. Ale niestety, przy drugiej Serbki zaserwowały asa. W tym meczu było wszystko, ale zabrakło happy endu dla biało-czerwonych dziewczyn, które walczyły kapitalnie i napędziły wielkiego stracha wciąż niepokonanym Serbkom.