Czesław Michniewicz wytłumaczył kuriozalne zachowanie piłkarzy Legii. I ocenił sędziów

Legia Warszawa przegrała 0:1 ze Śląskiem Wrocław po kuriozalnym golu. Sędzia liniowy zmylił obrońców Legii, a Garcia bez trudu wbiegł w pole karne i pokonał Artura Boruca. - Miałem pretensje do sędziego Frankowskiego - przyznał po meczu Czesław Michniewicz, którą drugą połowę spokania obserwował z trybun.

W 83. minucie Garcia wbiegł w pole karne i precyzyjnym strzałem po ziemi pokonał Boruca. Chwilę wcześniej sędzia liniowy pokazywał spalonego, ale arbiter główny nie reagował. Zareagowała jednak obrona, która się zatrzymała. Jak się później okazało zupełnie niesłusznie, bo sędzia uznał gola. Po tym zdarzeniu Śląsk Wrocław wygrał 1:0 z Legią i awansował na pozycję wicelidera.

Zobacz wideo "Kontratak siedzi w naszych głowach, ustawienie Sousy nie przyniesie wyników"

Czesław Michniewicz drugą połowę spotkania obserwował z trybun. W przerwie meczu został na nie odesłany za krytykowanie decyzji sędziego. Po meczu opisał sytuację, za którą obejrzał drugą żółtą kartkę. - Miałem pretensje do sędziego Frankowskiego, że Tomas Pekhart był często i agresywnie faulowany na początku spotkania. Zapytałem sędziego o żółtą kartkę. Co do zdrowia Luquinhasa - póki co jest obłożony lodem, jak po wielu innych spotkaniach i mam nadzieję, że weźmie udział w poniedziałkowym treningu - powiedział po meczu trener Legii Warszawa.

Michniewicz: Automatycznie się zatrzymujesz

Michniewicz opisał także sytuację, w której sędzia liniowy zmylił jego piłkarzy. Ta akcja zdecydowała o losach meczu - kilka sekund później gola strzelił Garcia. - Sędzia liniowy podniósł chorągiewkę, a Andre Martins stanął, zatrzymał się też zawodnik Śląska Wrocław. Kiedy jesteś blisko sędziego, a ten podnosi chorągiewkę, to automatycznie się zatrzymujesz. Oczywiście, najprostszym wytłumaczeniem jest to, że gra się do gwizdka, ale czasem działają instynkty. Gdyby Andre się nie zatrzymał, gol prawdopodobnie by nie padł. Musimy jednak patrzeć na siebie, straciliśmy gola, co zawsze może się zdarzyć, ale nie strzeliliśmy gola od dwóch spotkań - dodał Michniewicz.

- Straciliśmy gola w dziwnych okolicznościach. Wcześniej mieliśmy niezłe momenty, kiedy mogliśmy zdobyć bramki. Niestety nie strzelamy goli i to nas bardzo martwi. Mamy już trzy porażki, to bardzo dużo. W poprzednim momencie od mojego przyjścia do Legii przegraliśmy trzy mecze. Ten mecz był absolutnie do wygrania, Śląsk zagrał dobre spotkanie, ale mogliśmy ten mecz wygrać - przyznał Michniewicz.

Sytuacja Legii Warszawa w lidze jest coraz gorsza. Mistrzowie Polski, którzy mają dwa zaległe mecze, w pięciu spotkaniach zdobyli jedynie 6 punktów i znajdują się aktualnie na 15. pozycji, będąc ostatnim zespołem znajdującym się przed strefą spadkową. Do lidera, którym jest aktualnie Lech Poznań, traci aż 8 punktów, ale zespół Macieja Skorży swój mecz dopiero rozegra w niedzielę, gdy zmierzy się z Rakowem Częstochowa.

Więcej o:
Copyright © Agora SA