Legia Warszawa przegrała ze Śląskiem Wrocław 0:1 w meczu 7. kolejki ekstraklasy. Jedynego gola dla gospodarzy w 84. minucie spotkania strzelił Victor Garcia. Bramka padła jednak w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach.
Garcia przejął piłkę na prawej stronie boiska po tym, jak odbiła się ona od nóg Ernesta Muciego. Tego, że jako ostatni piłki dotknął piłkarz Legii, nie zauważył sędzia liniowy - Marcin Boniek - który zareagował zbyt pochopnie i podniósł chorągiewkę, sygnalizując, że Garcia był na spalonym.
Muci oraz będący obok niego Andre Martins zasugerowali się zachowaniem sędziego i stanęli w przekonaniu, że sędzia główny - Bartosz Frankowski - za chwilę przerwie grę. Tak się jednak nie stało, bo Boniek momentalnie opuścił chorągiewkę, a akcja toczyła się dalej. Z momentu przestoju rywali skorzystał Garcia, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Arturem Borucem, dając Śląskowi zasłużoną wygraną.
Zachowanie Bońka i Frankowskiego spotkało się z ogromną krytyką kibiców Legii. Chociaż ci sami fani dostrzegli bardzo słabą grę własnej drużyny, to i tak ich zdaniem największy wpływ na wynik meczu miało zachowanie sędziego bocznego oraz głównego.
Bardzo krytycznie do zachowania arbitrów podszedł członek rady nadzorczej Legii - Jarosław Jankowski - który skrytykował sędziów na Twitterze. "Sędzia Frankowski skompromitował się jak ostatni d…..il. On nie ma prawa biegać z gwizdkiem po murawie" - napisał. Wpis Jankowskiego dotyczył zapewne nie tylko sobotniej wtopy arbitrów, ale też tych z wcześniejszych meczów, jakie Frankowski prowadził Legii.
Jankowski członkiem rady nadzorczej klubu jest od lipca tego roku. Wcześniej, blisko przez 4,5 roku, był członkiem zarządu Legii i bliskim współpracownikiem prezesa i właściciela klubu - Dariusza Mioduskiego. Jankowski w klubie odpowiadał nie tylko za sekcję piłkarską, ale też koszykarską, której teraz poświęcił się w całości.
To m.in. głównie dzięki Jankowskiemu koszykarska drużyna Legii awansowała do ekstraklasy i stała się jedną z lepszych w stawce.