Rodzina zmarłego Artura Kupca oskarża. "Karetka przyjechała bez lekarza"

- Nie dość, że przyjechali jakieś pół godziny od zgłoszenia, gdzie każda minuta ma znaczenie, to jeszcze bez lekarza - tak relacjonował tragiczny poniedziałkowy poranek Wojciech Kupiec, brat zmarłego Artura, byłego piłkarza Legii Warszawa.

W poniedziałek środowiskiem piłkarskim w Polsce wstrząsnęła tragiczna wiadomość, o śmierci byłego piłkarza Legii Warszawa Artura Kupca. Jak poinformowało "Echo Dnia" były piłkarz źle się poczuł i pomimo reanimacji nie udało się go uratować. Miał zaledwie 49 lat. 

Zobacz wideo Tak Lewandowski rozpoczął kampanię o kolejną Złotą Piłkę. "To jest gra o coś więcej"

Nowe szczegóły ws. śmierci Artura Kupca. "Przeczuwałem coś złego"

We wtorek natomiast wyszły nowe fakty na temat śmierci Artura Kupca. Były piłkarz według relacji swojego brata Wojciecha miał wstać, jak co dzień bardzo wcześnie rano i od razu po przebudzeniu mieć problemy z oddychaniem. Jego syn od razu rozpoczął reanimację, a jego żona powiadomiła pogotowie. 

- Zobaczyłem, że bratowa dzwoni o 7.05. Przeczuwałem coś złego. Nikt z nas nie mógł się tego spodziewać. Artur normalnie żył, nie chorował, nie skarżył się na nic. Koroner stwierdził problemy z krążeniem i oddychaniem - relacjonował tragiczny poniedziałkowy poranek brat zmarłego Wojciech Kupiec w rozmowie z portalem WP SportoweFakty. - Trudno powiedzieć, co było przyczyną. Pracował w szkole, ale od sierpnia nie był w żadnym klubie, więc nie miał żadnych dodatkowych stresów związanych z pracą trenera - dodał. 

Wojciech Kupiec przyznał także, że rodzina ma zastrzeżenia do pogotowia, na które według jego relacji czekali zbyt długo. - Wiedzieli dobrze, jaka jest sytuacja. Wiedzieli, że pacjent jest reanimowany. Nie dość, że przyjechali jakieś pół godziny od zgłoszenia, gdzie każda minuta ma znaczenie... to jeszcze bez lekarza. Tak, mamy żal - przyznał brat zmarłego. 

Artur Kupiec urodził się 26 stycznia 1972 roku w Skarżysku-Kamiennej. Był wychowankiem Bronii Radom, a następnie występował między innymi w klubach warszawskich: Legii, Polonii czy Hutniku. Po zakończeniu kariery piłkarskiej został trenerem i prowadził m.in. Broń Radom, czy Siarkę Tarnobrzeg.  

- Można śmiało pisać, że był ikoną klubu, bo mało kto w ostatnich 20 latach zrobił tak wiele dla naszego klubu. Wychowanek Broni. Jako 18-latek przeniósł się do Legii Warszawa. Tam zadebiutował w ekstraklasie, tam miał możliwość grania w europejskich pucharach. Miał bogatą przygodę z piłką. Korona Kielce, Polonia Warszawa, Hutnik Warszawa, Ceramika Opoczno, czy też Mazowsze Grójec. U schyłku swojej kariery postanowił pomóc Broni. Jako grający trener w sezonie 2007/08 awansował z zespołem z piatej...do trzeciej ligi. Po sukcesach w 2012 roku został trenerem Siarki Tarnobrzeg. Potem jeszcze dwukrotnie wracał do Broni. W 2018 roku jeszcze raz wywalczył z Broni Radom. W sumie po raz trzeci. Był też w 2010 roku Najpopularniejszym Trenerem Ziemi Radomskiej. Mówiono o nim wówczas "Król Artur", bo odnosił duże sukcesy! - napisano na oficjalnej stronie internetowej Broni Radom.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.