Dotychczasowy rekord należał do Włocha Ivana Origone'a, który w 2016 roku zjechał ze stoczni w Varsie z prędkością 254,958 km/h. Na jego pobicie trzeba było czekać siedem latem i udało się to podczas tegorocznych mistrzostw świata w jeździe szybkiej na nartach.
Tego wyczynu dokonał Francuz Simon Billy. 31-latek zjechał z toru Chabrieres w Varsie, który jest położony na wysokości 2750 metrów. Billy osiągnął podczas zjazdu zawrotną prędkość 255,5 km/h. Niektórzy w życiu nie jechali z taką prędkością pojazdem, a co dopiero na nartach ze stromej góry. Świeżo upieczony rekordzista świata został oczywiście mistrzem świata przy okazji tego zjazdu.
- Na starcie byłem spokojny i pewny siebie. Dzisiejszy rekord w domu, w Vars, to zbiorowy sukces. Jako dziecko byłem świadkiem wszystkich rekordów tutaj. Teraz spełniłem marzenie z dzieciństwa - powiedział Simon Billy, cytowany przez France24.
Można powiedzieć, że nowy rekordzista bicie rekordów ma dosłownie we krwi. Jego ojciec, Philippe Billy pobił rekord świata w Varsie w 1997 roku, osiągając prędkość 243,902 km/h.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Wśród kobiet mistrzynią świata została Szwedka Britta Backlund, ale nie udało jej się pobić rekordu świata, który należy do niej samej i wynosi 244,930 km/h. Ta prędkość jest niewiele większa od oficjalnego rekordu Polski, który należy do Jędrzeja Dobrowolskiego, który w 2016 osiągnął wynik 244,233 km/h.