Świerczewski wraca do oktagonu. Jego trener wskazał rywala. "Jest na mojej czarnej liście"

Bartłomiej Kubiak
- Ja drapieżnik? Ja to jestem leszcz w tej dyscyplinie - śmieje się Piotr Świerczewski, były kapitan i pomocnik reprezentacji Polski, o którym coraz głośniej mówi się, że stoczy kolejną walkę w oktagonie. Jego rywalem ma być Dariusz "Daro Lew" Kaźmierczuk.

O tej walce mówi przede wszystkim Mirosław Okniński. Legenda polskiego MMA, jeden z wybitniejszych trenerów tej dyscypliny, a także główny szkoleniowiec i założyciel Akademii Sportów Walki Wilanów, gdzie trenuje Piotr Świerczewski. - Trenuje to za duże słowo. Pojawiam się od czasu do czasu. Teraz np. miałem dwa tygodnie przerwy, ale wcześniej przez dwa chodziłem - mówi Świerczewski.

Zobacz wideo Fame MMA mówi "stop". "Trzeba z tym skończyć. Zdecydowanie odcinamy się od tego"

Świerczewski to były piłkarz, kapitan reprezentacji Polski i srebrny medalista olimpijski z Barcelony, który w kadrze uzbierał 70 występów. Nie potwierdza teraz, że jego rywalem w oktagonie będzie Dariusz "Daro Lew" Kaźmierczuk, ale o tym pojedynku w środowisku mówi się przynajmniej od kilku tygodni. Sugeruje to sam Kaźmierczuk, bardziej znany jako "Daro Lew", który opowiada w wywiadach, że Świerczewski jest na jego "długiej, czarnej liście".

Świerczewski: Ja drapieżnik? Ja to jestem leszcz

Ale mówi o tej walce także Okniński. - Są tacy goście, którzy przyjdą do mnie jednego dnia i tego samego już wystawiam ich do walki. To z natury drapieżniki. Może nie zawsze umieją walczyć, ale zawsze chcą, prą do przodu i się nie zatrzymują. Takim drapieżnikiem jest np. Świerczewski, który trenował u mnie trzy miesiące i wygrał z Collinsem, a teraz będzie walczył z "Lwem" - powiedział Okniński w rozmowie z Papi TV.

- Ja drapieżnik? Ja to jestem leszcz w tej dyscyplinie. No i dziadek, 50-letni facet - śmieje się Świerczewski. - Ale to oczywiście miłe, co mówi trener Mirek. Dla mnie to topowy szkoleniowiec w Polsce. Co prawda nigdy z nikim innym nie pracowałem, ale dla mnie to jest guru tej dyscypliny. A "Daro Lew"? Fajny chłopak, poznałem go. Dociera oczywiście do mnie, że coś tam mówi na mój temat, zaczepia mnie, ale ja do niego nic nie mam - zaznacza Świerczewski.

"Daro Lew" to jest wojownik, robi dobre show

"Daro Lew" to freak fighter z ujemnym bilansem, który do tej pory zazwyczaj przegrywał w oktagonie wszystko, jak leci. Na ostatniej gali High League jednak zaskoczył - odniósł drugie zwycięstwo w karierze. Choć trzeba przyznać, że jego rywal nie był z najwyższej półki, bo "Daro Lew" zmierzył się z youtuberem i absolutnym debiutantem Kacprem "Ludwiczkiem" Bociańskim, który w tej walce też pokazał się z dobrej strony - przegrał z "Daro Lwem" dopiero na punkty.

- "Daro Lew" to jest wojownik, robi dobre show. Powtarzam: nic do niego nie mam, ale jeśli pojawi się oferta, dobre pieniądze na stole, to oczywiście mogę się z nim sprawdzić. Na pewno wtedy podejdę do tego poważnie. Wrócę do ciężkich treningów, by zrobić robotę i później wejść do oktagonu z nastawieniem, by tę walkę wygrać - kończy Świerczewski.

Dla Świerczewskiego byłby to już drugi pojedynek w oktagonie. Pierwszy stoczył w grudniu 2019 roku na gali Free Fight Federation 2, kiedy w walce wieczoru wygrał przez jednogłośną decyzję sędziów z Gregiem Collinsem - osobowością telewizyjną, znaną głównie z tego, że wraz z bratem prowadził program "Odjazdowe bryki braci Collins".

Więcej o: