- Na pewno jest to rozczarowanie. Przed meczem Hubert był zdecydowanym faworytem. Andreas Seppi po wcześniejszym spotkaniu miał prawo być zmęczony. Wydawało się, że może mu zabraknąć sił. Nic takiego nie miało miejsca - mówi w rozmowie ze Sport.pl Adam Romer z magazynu „Tenisklub".
Polak przegrał z Włochem w drugiej rundzie US Open 6:2, 4:6, 4:6, 6:7. Rundę wcześniej 37-letni Seppi spędził na korcie ponad cztery godzin, pokonując Węgra Martona Fucsovicsa 2:6, 7:5, 6:4, 2:6, 7:6. - Może Hubertowi zabrakło momentami pomysłu, by rywala bardziej zmęczyć, poganiać po korcie? Trochę bardziej agresywna gra mogłaby Seppiego wyprowadzić z jego strefy komfortu. Nasz zawodnik w kluczowych momentach często nie podejmował ryzyka. Bardziej liczył, że to przeciwnik popełni błąd - dodaje Romer.
Nie pierwszy raz Polak gra zbyt pasywnie, co kończy się dla niego niepowodzeniem. - Wracamy do dyskusji, która toczy się wokół Huberta już od dawna. Bardzo często u tenisistów jest tak, że jeśli sprawdza im się taktyka polegająca na grze solidnej, ale pozbawionej ryzyka, to w kluczowych momentach nie będą kombinować - wybiorą ten sposób rozgrywania akcji. Przyzwyczajenie bierze górę. Polak trafił na zawodnika, który był od niego solidniejszy, a czasami potrafił też minimalnie zaryzykować. To dało Włochowi sukces - tłumaczy nasz rozmówca.
89. na świecie Seppi był w meczu z Hurkaczem (13. ATP) niezwykle skoncentrowany. - Seppi i jego młodszy rodak Jannik Sinner to ludzie urodzeni w górach, podchodzący bardzo na chłodno do tego, co dzieje się w czasie meczu. To było widać także w starciu z Polakiem. Włoch był zupełnie niewzruszony tym, gdy Hubert miał trzy piłki setowe w czwartej partii. To też kwestia doświadczenia, bo 37 lat robi swoje - mówi Romer.
- Nie chcę płakać nad rozlanym mlekiem - tak nasz tenisista skomentował porażkę w drugiej rundzie w Nowym Jorku. Mimo niepowodzenia Hurkacz nadal ma szansę zakwalifikować się do Turnieju Mistrzów, który w listopadzie zostanie rozegrany w Turynie. Polak jest obecnie dziewiąty w rankingu ATP Race, na podstawie którego ośmiu najwyżej sklasyfikowanych zawodników uzyska przepustkę do imprezy kończącej sezon. Przed nim jest jednak Rafael Nadal, który ogłosił niedawno, że nie zagra już w tym roku, więc na ten moment Hurkacz znajduje się na miejscu gwarantującym występ w Turynie.
- Ten sezon nie skończył się jeszcze dla Huberta. Chciałbym go oceniać po Turynie. Wciąż ma szansę na występ w Turnieju Mistrzów. Polakowi został jeszcze jeden bardzo ważny start w Indian Wells (turniej rusza 4 października - przyp. red.). Tam może zdobyć sporo punktów, które pozwolą mu awansować do Turynu. Indian Wells to turniej rozgrywany w USA, a jak wiemy, Hubert dobrze spisuje się w Stanach. Wszystkie trzy dotychczas wygrane przez niego turnieje odbywały się w USA. Odpowiada mu także nawierzchnia w Indian Wells. Dwa lata temu był tam w ćwierćfinale, zna ten turniej. To wszystko składa się na potencjalnie dobry wynik - kończy Romer.
Tak wyglądała przed US Open czołówka rankingu ATP Race: