Kolejne łzy Igi Świątek. Ekspert: Jest przekonanie, że trzeba się wstydzić emocji

Były łzy, chwile zwątpienia, ale Iga Świątek pokonała Fionę Ferro i pozostaje w turnieju US Open. - Ciągle zapominamy, że Iga jest młodą tenisistką. Pokutuje w nas przekonanie, że trzeba się wstydzić łez - mówi w rozmowie ze Sport.pl Adam Romer z magazynu "Tenisklub". W sobotę Polka zagra mecz z dobrze znaną jej przeciwniczką.

Iga Świątek miała niespodziewanie dużo problemów z pokonaniem Fiony Ferro w drugiej rundzie US Open (3:6, 7:6, 6:0). - Francuzka to inteligentna tenisistka. Grała już z Igą, wiedziała, czego się spodziewać [Polka pokonała ją w Australian Open 2021 - przyp. red.]. To był dla naszej tenisistki trudny mecz, ale tym bardziej uważam, że trzeba patrzeć na niego pozytywnie. Dwa-trzy lata temu Iga przegrywała takie spotkania. Dwa lata temu odpadła z US Open z Anastazją Sevastovą. Pamiętam, że tamtego dnia jak przestało jej iść, nie była już w stanie nic zrobić. Mecz jej kompletnie odjechał. Teraz tak się nie stało - mówi w rozmowie ze Sport.pl Adam Romer z magazynu "Tenisklub".

Zobacz wideo "US Open to będzie prawdziwy sprawdzian dla Igi Świątek"

Kolejne takie zwycięstwo 

Świątek przegrała wtedy w drugiej rundzie z Sevastovą 6:3, 1:6, 3:6. To był jej debiut w dorosłym US Open. Rok później doszła do trzeciej rundy w Nowym Jorku, gdzie zatrzymała ją Wiktoria Azarenka, późniejsza finalistka (6:4, 6:2). - Tego typu występy jak w czwartek mogą zdarzyć się każdej dziewczynie z czołówki. Mówienie o tym, że Iga jest bez formy nie ma sensu. Na jej miejscu bym się tym nie przejmował. Z takiego pojedynku wychodzi się wzmocnionym podwójnie. Ferro co prawda nie miała piłek meczowych, ale była bardzo bliska zwycięstwa - wskazuje Romer.

Świątek po meczu porównywała to zwycięstwo to triumfu nad Barborą Krejcikovą w Rzymie przed tegorocznym Roland Garros. - Też byłam w podobnej sytuacji. I zawsze jest mi ciężko w takich momentach, kiedy staram się po prostu przebić piłkę, podczas gdy zazwyczaj chcę prowadzić grę, atakować, budować wymiany - mówiła Polka, która wygrała z Czeszką na Foro Italico 3:6, 7:6, 7:5. Wtedy również długimi fragmentami jej nie szło. - Zawzięła się i mimo niesprzyjających warunków, wiatru, potrafiła przechylić szalę na swoją korzyść. Zacisnęła zęby, nie zwracała uwagi na słabości. Do końca nie porównywałbym tych spotkań, bo we Włoszech nawierzchnia sprzyjała Polce bardziej niż w Nowym Jorku, ale skojarzenie jest naturalne - przyznaje nasz rozmówca.

Rywalka, z którą dobrze się znają

W sobotę w meczu trzeciej rundy US Open Iga Świątek zmierzy się z Anett Kontaveit. To będzie ich czwarty pojedynek. Dwa lata temu w Cincinnati górą była Estonka 6:4, 7:6. Rok później w Australian Open znów zwyciężyła Kontaveit, ale po niezwykle wyrównanym meczu 6:7, 7:5, 7:5. W tym roku w Paryżu wygrała już Świątek 7:6, 6:0. - To zapewne będzie inne spotkanie niż ich ostatnie w Roland Garros. Tam walka toczyła się tylko w pierwszym secie. W drugim Iga nie dała Estonce szans. Spodziewam się, że w sobotę to będzie pojedynek bardziej przypominający ten z zeszłorocznego Australian Open, ale oby z lepszym zakończeniem dla Polki - mówi Romer.

- Ich mecz w Melbourne był strasznie zacięty. Teraz też tak będzie. Za Igą przemawiają dwie okoliczności: przełamała się w meczu z Ferro, a Kontaveit rozegrała w ostatnich dniach sporo spotkań w Cleveland. To może przeważyć w takim pojedynku, który na pewno potrwa dłużej - twierdzi Romer. 

Kontaveit w poprzednią sobotę wygrała turniej w Cleveland. Po drodze rozegrała pięć spotkań. W US Open w pierwszych dwóch rundach nie miała większych problemów. Pokonała Samantę Stosur 6:3, 6:0 oraz Jil Teichmann 6:4, 6:1. - Szanse oceniam pół na pół. Iga nauczyła się grać z Kontaveit. Ich kolejne pojedynki były dla niej coraz bardziej udane. Oby to się potwierdziło - przyznaje. 

Łzy pomogły

W meczu z Ferro Świątek zaczęła płakać przy stanie 3:6, 0:1. Ale nie poddała się, co ostatecznie dało jej bardzo cenne zwycięstwo. - Ciągle zapominamy, że Iga jest młodą tenisistką. Poza tym dlaczego miałaby nie pokazywać swoich emocji? Jeśli jest to jej sposób, by sobie pomóc, to niech z niego korzysta. Jedni łamią rakiety na korcie, inny wolą tak wyrzucić emocje. Pokutuje w nas przekonanie, że trzeba się wstydzić łez. Pojawiają się pytania, dlaczego Iga ma publicznie płakać? Widać to potrafi pomóc, jeśli spojrzymy na ostateczny wynik meczu z Ferro. Nie ma tym nic złego, wręcz przeciwnie - kończy Romer.

To nie pierwszy raz, gdy Iga Świątek okazuje silne emocje na korcie. Tuż po porażce z Paulą Badosą na igrzyskach w Tokio długo dochodziła do siebie. Po meczu przez dobre kilkanaście minut siedziała z ręcznikiem na głowie, pojawiły się łzy. Takie reakcji zawodnika po porażce dawno już nie wiedziałem w tenisie. Tym bardziej imponujące było to, że po jakiejś pół godzinie zdołała przyjść do dziennikarzy. Nie unikała pytań, była gotowa do rozmów. - To jest trochę tak, że skoro się wypłakała, to w jakiejś mierze rozładowała emocje, które w niej drzemały. Stąd mogła przyjść do dziennikarzy, ale tak, jest po prostu profesjonalistką - tłumaczył jej ojciec Tomasz Świątek. 

Łzy w trakcie meczu nie zdarzyły się Polsce pierwszy raz. Do podobnej historii doszło m.in. dwa lata temu na turnieju w Pradze w trakcie spotkania z Karoliną Muchową. Świątek ostatecznie przegrała tamto spotkanie w trzech setach. 

Relacja z meczu trzeciej rundy US Open Iga Świątek - Anett Kontaveit na Sport.pl. Początek pojedynku około godziny 19:00 czasu polskiego.

Więcej o: