Po kilku latach przerwy wróciły do Polski rozgrywki głównego cyklu WTA. Turniej rozgrywany w Gdyni odbywał się niestety tuż przed igrzyskami olimpijskimi (19-25 lipca). W efekcie nie mogła w nim wystąpić Iga Świątek, która przygotowywała się wtedy do startu w Tokio. Być może w kolejnych latach 20-latka z Raszyna zawita nad Bałtyk. Dla polskich kibiców mamy dobrą wiadomość: jest szansa, że jeszcze w tym roku będą mogli w łatwy sposób zobaczyć Świątek na korcie. I to dwa razy!
Pierwsza okazja może nastąpić tuż po turnieju US Open, który rozpoczyna się we wtorek, a potrwa do 12 września. Po imprezie wielkoszlemowej rozgrywanej w Nowym Jorku najlepsze tenisistki wrócą do Europy na turniej w Ostrawie (18-26 września). Obsada tych zawodów jest bardzo efektowna. Na liście zgłoszeń znalazły się m.in.: Karolina Pliskova (4. WTA, Czechy), brązowa medalistka igrzyska Elina Switolina (6. WTA, Ukraina), Iga Świątek (8. WTA), mistrzyni Roland Garros 2021 Barbora Krejcikova (9. WTA, Czechy), dwukrotna medalistka z Tokio Belinda Bencić (12. WTA, Szwajcaria) czy finalistka Wimbledonu 2021 Anastazja Pawluczenkowa (15. WTA, Rosja). Aż żal nie wybrać się do położnej blisko granicy Ostrawy.
Jakby tego było mało, w dniach 10-11 grudnia ma się odbyć w Zielonej Górze mecz reprezentacyjny Polska - Czechy. Organizatorem wydarzenia jest Polski Związek Tenisowy. Wszystko z okazji 100-lecia naszego związku. Wstępny plan zakłada, że w sobotę dojdzie do dwóch meczów singlowych mężczyzn oraz debla, a w niedzielę do analogicznych spotkań z udziałem tenisistek. Po czeskiej stronie mają wystąpić największe gwiazdy na czele z Barborą Krejcikovą i Kateriną Siniakovą. Debel Krejcikova-Siniakova należy do najlepszych na świecie. Panie wygrały w tym roku wspólnie m.in. Roland Garros, Wimbledon i igrzyska w Tokio.
- Mam nadzieję, że Iga przyjedzie do Zielonej Góry. Niebawem zaczniemy rozmowy i liczę, że zakończą się one pomyślnie. Każdy zapewne będzie chciał sprawdzić się z tak silnymi rywalami. Tym bardziej w okresie przygotowawczym - powiedział prezes PZT Mirosław Skrzypczyński, cytowany przez TVP Sport.
Ostatnie lata to wspaniały okres dla czeskiego tenisa, zwłaszcza kobiecego. Aktualnie w pierwszej setce rankingu WTA jest aż osiem tenisistek z Czech: Karolina Pliskova, Barbora Krejcikova, Petra Kvitova, Karolina Muchova, Marketa Vondrousova, Katerina Siniakova, Tereza Martincova i Marię Bouzkova. Do tego pojawiają się kolejne wielkie talenty. Kilka dni temu 16-letnia Linda Noskova wygrała turniej ITF 60K w Przerowie. W maju Noskova została mistrzynią juniorskiego Roland Garros jako pierwsza Czeszka od 30 lat. Jej rówieśniczka Linda Fruhvirtova jest już 332. na świecie, jest najmłodszą tenisistką w top 400 WTA.
Czesi mogliby być dla nas wzorem w tenisie. Mają cztery razy mniej mieszkańców niż Polska, mimo to taśmowo wypuszczają kolejne tenisowe gwiazdy. - Pasja do tenisa jest w DNA naszego narodu - przyznaje w rozmowie ze Sport.pl dziennikarz Karel Knap. Wytłumaczył nam, dlaczego czeski tenis stoi na tak wysokim poziomie.
Siła czeskiego tenisa to m.in. efekt wysokiego poziomu ligi seniorskiej. U naszych południowych sąsiadów jest wiele klubów, które rywalizują ze sobą w rozgrywkach krajowych. Podobnie jest w Niemczech, we Francji czy we Włoszech. Tamtejsze rozgrywki ligowe stoją na dobrym poziomie, co jest z korzyścią dla ich całego systemu. Tego brakuje w Polsce, gdzie kluby zwykle są wciąż zbyt słabe.