Loteria nie wylosowała Polaków. Podium uciekło, ale jest małe pocieszenie

Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Piotr Żyła zakończyli konkurs w Sapporo w najlepszej dziesiątce, ale żaden z nich stanął na podium. Pecha miał Aleksander Zniszczoł, który po wybitnym skoku w pierwszej serii trafił na koszmarne warunki w drugiej i zepsuł swoją próbę. Najlepszy w konkursie okazał się Austriak Stefan Kraft.

Skcoznia Okurayama w Sapooro to taka, która pozwala wiatrowi rozdawać karty. Dlatego mamy sensacyjne, dalekie skoki, niespodzianki w czołówce i dramaty najlepszych skoczków sezonu. Tak też było w sobotnim konkursie, który na szczęście potoczył się dobrze dla Polaków. Nie zawiedli Kamil Stoch i Dawid Kubacki, a sensacyjnie rakietę odpalił Aleksander Zniszczoł. Później zrehabilitował się Piotr Żyła.

Zobacz wideo KRK". Polski tatuaż nowego trenera skoczków

Petarda Zniszczoła

Krótko przed skokiem Zniszczoła wzmagał się mocniejszy wiatr pod narty. Szczególnie zaczął sprzyjać właśnie Polakowi. Dzięki mocnemu podmuchowi mógł on poszybować na odległość aż 141 metrów i to z niższej belki. Miał najdłuższy skok w pierwszej serii i najmocniejszy wiatr w tej części konkursu.

Nikt nie był w stanie dorównać polskiemu skoczkowi. Dopiero Peter Prevc wykręcił tę samą notę co Zniszczoł, choć skoczył pięć metrów bliżej. Miał lepsze noty za styl i mniej punktów odjętych za wiatr.

Podobne skoki oddali nasi trzej czołowi skoczkowie. Stoch i Kubacki skoczyli po 131,5 metra, a Żyła 130 metrów. Ten ostatni miał zmierzony bardzo mocny wiatr pod narty, znacznie przekraczający jeden metr na sekundę, dlatego wylądował dopiero na 20. miejscu w klasyfikacji. Pozostała trójka polskich skoczków była w pierwszej dziesiątce.

Liderem po pierwszej serii był Stefan Kraft, który skoczył aż 139 metrów. Miał ponad dziesięć punktów przewagi nad Halvorem Egnerem Granerudem. Na skoczni w Sapporo cierpieli Niemcy, spisywali się bardzo słabo i nie liczyli się w walce o czołowe lokaty. Swój skok zawalił Anze Lanisek, który skończył na przedostatnim miejscu.

Niestabilny wiatr, loteryjna seria

W drugiej serii znacznie poprawił się Żyła, skoczył 134 metry. To pozwoliło mu wierzyć, że przesunie się w klasyfikacji konkursu. Kolejni skoczkowie psuli swoje skoki, trafiali na naprawdę niekorzystne warunki. Wiatr rozdawał karty, trudno było trafić na dobry korytarz wiatrowy. Siłą rzeczy po wpadkach rywali Żyła awansował, a nawet wskoczył do pierwszej dziesiątki konkursu.

Atak na podium wykonał w drugiej serii Ryoyu Kobayashi, oddając bardzo daleki skok na odległość 137,5 metra, a po pierwszej serii był na 11. pozycji. Wyprzedził swoim skokiem prowadzącego dotychczas Manuela Fettnera o ponad 20 punktów.

Cała czołówka zmagała się z wiatrem z tyłu. Prawdziwego pecha miał w drugiej serii Stoch. Skoczył zaledwie 121 metrów, ale miał aż pół metra na sekundę wiatru w plecy. Mimo to utrzymał się w czołowej dziesiątce. Na gorsze warunki trafił też Kubacki, skacząc 128 metrów. W tych trudnych warunkach nie poradził sobie Zniszczoł. Zepsuł skok, lądując na 109. metrze i tym samym spadł do trzeciej dziesiątki konkursu.

Szczęśliwy los na loterii wyciągnął Stefan Kraft, któremu na koniec konkursu powiało pod narty. Przypieczętował zwycięstwo skokiem na odległość 135,5 metra.

Skład podium uzupełnili Halvor Egner Granerud i Kobayashi. Kubacki zakończył rywalizację na czwartym miejscu, Stoch na ósmym, a Żyła dziewiątym. Zniszczoł ukończył konkurs na 25. pozycji.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.