Wielka przemiana Kamila Stocha. Właśnie tego nie potrafił zrobić Schlierenzauer

Jakub Balcerski
- Tylko tak wróci na szczyt. To jedyna droga - mówi o przemianie Kamila Stocha trener polskich skoczków, Thomas Thurnbichler. Trzykrotny mistrz olimpijski od świąt realizuje plan, w ramach którego przewartościował całe podejście do sportu i cieszy się nawet z małych sukcesów, którymi jeszcze niedawno zupełnie by się nie przejął.

- Jak cię znam, to pewnie jest niedosyt, że to podium było już naprawdę o włos - powiedział Kamilowi Stochowi po piątkowym konkursie dziennikarz Eurosportu, Kacper Merk. Jeszcze kilka tygodni temu Polak przyznałby mu rację. Rozżalony wskazałby, że mniej od tego, że właśnie osiągnął najlepszy wynik w sezonie, interesuje go, że zajął czwarte miejsce i nie stanął na podium.

Jednak Kamil Stoch ze stycznia 2023 roku już od kilku konkursów jakby mówił do dziennikarzy w innym języku niż wcześniej. - Było bardzo blisko, ale zdaję sobie sprawę z poziomu tych zawodów. [...] Dla mnie to super, mam poczucie, że mogę jeszcze zrobić coś lepiej, a mimo to jestem i tak na czwartym miejscu - mówił skoczek w Sapporo. A na jego twarzy pomimo wyniku, z którego jeszcze niedawno nie umiałby się cieszyć, gościł uśmiech.

Zobacz wideo Kamil Stoch potrzebował specjalnej zgody. Tak wygląda jego zakopiańskie królestwo

Stoch "znalazł klucz", a potem odrzucił ambicję. Sam zauważył swoją przemianę

Słowa Stocha z Japonii w zasadzie nie różnią się od kilku poprzednich wypowiedzi. Sportowo poprawa przyszła tuż po zawodzie rezultatami osiągniętymi w Engelbergu, gdzie na jednej ze swoich ulubionych skoczni w drugim konkursie był dopiero 39. i nie wszedł do drugiej serii. Wyglądał na bezradnego, ale wystarczył jeden spokojny trening w Zakopanem i jak przekonywał "znalazł klucz" do powrotu do lepszej dyspozycji. Potem sumiennie trzymał się ustaleń przygotowywanych ze sztabem szkoleniowym i pracował nad kolejnymi detalami.

Od początku Turnieju Czterech Skoczni w Pucharze Świata zajmował dwa razy dziewiąte, potem piąte, szóste, siódme i wreszcie czwarte miejsce. I nawet jeśli wielokrotnie był bliski mówienia o żalu, o tym, że chce więcej, to się hamował. Opowiadał za to, że potrafi się nacieszyć skokami, które dają mu nieco niższe pozycje, ale są krokiem w dobrym kierunku, potwierdzają, że się rozwija. Sam Stoch zauważył u siebie tę wielką przemianę. Kiedyś jego ambicja nie pozwalała mu tak mówić, a teraz wszystko zmienił.

Thurnbichler: Tylko tak Kamil wróci na szczyt

- Miałem nieco złe nastawienie, bo zacząłem skupiać się na czymś, czego w danym momencie nie byłem w stanie osiągnąć. A powinienem skupić się na drodze do tych osiągnięć i zadaniach, które muszę wykonać, żeby znaleźć się w tym miejscu. Spróbowałem przewartościować swoje podejście. Staram cieszyć się z drobnych rzeczy, z każdego skoku, z tego, że tu jestem i oddaję skoki na wysokim poziomie w zawodach najwyższej rangi - mówił Stoch po noworocznym konkursie w Garmisch-Partenkirchen.

Polak zwracał uwagę na fakt, że przemianę zaczął już kilka tygodni temu. Że dostrzegł potrzebę zmian na początku tej zimy, a zaczął je realizować w święta. - Ten czas mogłem poświęcić na przewartościowanie swoich celów. Obecnie skupiam się już na tym, co robię tu i teraz, czerpię radość z każdego skoku. W tym sporcie wiele zależy od głowy. Pracujemy cały rok, technicznie te skoki są ulepszane, widać w nich poprawę. Musiałem być mentalnie gotowy na to, żeby otworzyć się na kolejne wyzwania i odblokować pewną energię, która we mnie drzemała albo się zastała i której nie mogłem uwolnić - wskazywał po ostatnim konkursie Turnieju w Bischofshofen. W Zakopanem ze Stocha znów wręcz wylewała się pozytywna energia. Dziękował kibicom, podchodził do nich, nawet gdy musiał się nieco wspiąć na trybuny Wielkiej Krokwi. Widać, że wytrwał w swoich postanowieniach.

- Tylko tak Kamil wróci na szczyt. To jedyna droga - mówił o Stochu trener polskiej kadry Thomas Thurnbichler. - Uda się tylko wtedy, jeśli cieszysz się z małych, czasem drobnych sukcesów. Twoja pewność siebie rośnie i stajesz się coraz bardziej zrelaksowany. Wtedy możesz dokonywać zmian. Bardzo się cieszę z tego, jak pracuje Kamil - oceniał szkoleniowiec.

Schlierenzauer nie zrobił tego, co Stoch. "Największym wrogiem Gregora stał się brak cierpliwości"

Austriak doskonale zna jeden przypadek skoczka, któremu w powrocie na szczyt przeszkadzała ambicja. To Gregor Schlierenzauer, który zakończył karierę we wrześniu 2021 roku, blisko siedem lat po jego ostatnim zwycięstwie w Pucharze Świata. Uzbierał ich najwięcej w historii, ale gdy ogłaszał, że rozstaje się ze sportem, na pewno miał z tyłu głowy, że marzyło mu się odejście w momencie, gdy jego forma choć trochę nawiązywałaby do tej z jego najlepszych lat.

- Zabrakło mu sił na to, żeby wrócić do czołówki - mówił Sport.pl Werner Schuster, trener, który najpierw odkrywał talent Schlierenzauera, a potem pomagał mu w końcówce kariery, gdy chciał znów znaleźć się na szczycie. - Chciał tylko jeszcze raz stanąć na podium, nie myślał o wielkich imprezach. Gdy był czwarty w Niżnym Tagile w 2019 roku, był podekscytowany, a jego forma w tamtym sezonie stale była na poziomie najlepszej dziesiątki Pucharu Świata. Największym wrogiem Gregora stał się wówczas jego zupełny brak cierpliwości. Mówił: "Trenuję, żeby wygrywać, a nie żeby być czwarty, czy siódmy. Będę zwyciężał". Odpowiadałem, że musi być cierpliwy i być numerem cztery nawet pięć, czy sześć razy z rzędu, a przyjdzie pewność siebie i zwycięstwa. On wciąż próbował jednak wykonać dwa kroki tam, gdzie potrzebował jednego - wyjaśnił Schuster.

Wygląda jednak na to, że cierpliwości, której zabrakło Schlierenzauerowi, Kamil Stoch ma pod dostatkiem. Już na początku sezonu Thomas Thurnbichler zdradził nam w długiej rozmowie, że u trzykrotnego mistrza olimpijskiego widzi przede wszystkim skromność, pokorę i to, jak bardzo jest przyziemny. Najwyraźniej teraz świetnie to wykorzystał. Oby ta współpraca doprowadziła Stocha do kolejnych podiów i zwycięstw. Zasłużył sobie tym, jak dostosował do niej swoje podejście. W tej historii prosi się o szczęśliwe zakończenie.

Może już w Sapporo? W sobotnich zawodach Kamil Stoch przekroczy przecież kolejną wielką granicę i weźmie udział w zawodach Pucharu Świata 400. raz w karierze. I pięknie byłoby, żeby to jakoś uczcił. Ale najważniejsze, że możemy być pewni, że jeśli się nie uda, to dalej będzie cierpliwie czekał. Początek zawodów o 8:00. Na Okurayamie odbędzie się jeszcze jeden, niedzielny konkurs, a jego start zaplanowano na 2:30. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

Więcej o:
Copyright © Agora SA