Przed rozpoczęciem mistrzostw Norwegii gruchnęła wiadomość o pozytywnym wyniku testu na koronawirusa u dwóch skoczków tej reprezentacji. To Daniel Andre Tande i Fredrik Villumstad. Obaj zatem nie stanęli do rywalizacji o medale na krajowym podwórku. Podobnie Marius Lindvik, który został uznany za osobę bliskiego kontaktu z Tande. U tego zawodnika wykonane badanie na razie pokazuje wynik negatywny, ale nie wiadomo, jak będzie w kolejnych dniach.
Na dużej skoczni w Oslo pod nieobecność wyżej wymienionej trójki triumfował Johann Andre Frofang. Wicemistrz olimpijski z normalnej skoczni w Pjongczangu, uzyskał 126 oraz 127 metrów. Srebro wywalczył Joacim Bjoereng, który stracił do Forfanga 1,9 pkt. Taką samą zdobycz punktową - dość zaskakująco - osiągnął Jarl Magnus Riiber. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to kombinator norweski.
Riiber lata temu miał plany, aby wystartować w Pucharze Świata w skokach. Postawił jednak na kombinację i dobrze na tym wyszedł. W ostatnich latach nie ma sobie równych. Od trzech sezonów regularnie dominuje w PŚ i trzy razy z rzędu sięgał po Kryształową Kulę.
Z Jarlem Magnusem Riiberem przegrał chociażby Halvor Egner Granerud, który wciąż zmaga się z problemami w postaci niskich prędkości najazdowych. W drugiej serii z czołowej dwudziestki wolniej pojechał tylko jeden zawodnik. Przypomnijmy, że Norweg słabiej skakał też w Zakopanem, gdzie już przed rokiem miał problemy z dojazdem do progu. - Żałuję, że pojechałem do Zakopanego - powiedział w rozmowie z Viaplay triumfator klasyfikacji generalnej w sezonie 2020/2021.
Zaskakująco słabo spisał się we wtorek Anders Fannemel. Były rekordzista świata w długości lotu narciarskiego, który na początku sezonu startował w Pucharze Świata, zajął dopiero 18. miejsce. Z powodów zdrowotnych na starcie zabrakło Roberta Johanssona. Doświadczony skoczek znalazł się jednak w składzie Alexandra Stoeckla na igrzyska w Pekinie. Poza nim powołani zostali: Johann Andre Frofang, Daniel Andre Tande, Marius Lindvik i Halvor Egner Granerud.