- Loteria była, to prawda. Ciężki konkurs, ale na szczęście jedną serię udało się przeprowadzić do końca. Oddałem dobry skok i z tego jestem bardzo zadowolony - podsumował swój występ w niedzielnym konkursie w Willingen Klemens Murańka dla TVP Sport tuż po zawodach. A był to występ wyjątkowy, bo najlepszy w karierze.
Wcześniej jego najlepszym wynikiem osiągniętym w Pucharze Świata była siódma pozycja w Engelbergu w sezonie 2013/2014. W tym sezonie najwyżej znalazł się na dziewiątym miejscu podczas konkursu w Ruce w grudniu. Weekend w Willingen był dla Murańki wyjątkowy także ze względu na osiągnięcie z piątku, gdy skoczył aż 153 metry i pobił rekord obiektu.
Podczas niedzielnego konkursu Polak prowadził przez ponad godzinę. Skakał jako 23., uzyskał 134,5 metra i długo utrzymywał pierwszą pozycję. Wyprzedził go dopiero Markus Eisenbichler - startujący jako 53. zawodnik. - Miałem sygnał, że już mam się zbierać na dół, bo uda się stanąć na podium. Ostatecznie skończyło się to jedno miejsce niżej. Trudno, ale bardzo się cieszę - mówił później Murańka.
Pierwsze miejsce na podium w karierze po części "zabrał" koledze z reprezentacji Piotr Żyła, który tego dnia był drugi. - Mógł się podzielić, następnym razem pewnie tak zrobi - śmiał się zakopiańczyk. A Żyła odpowiadał, że Murańka "ma przecież rekord".
Kolejne zawody Pucharu Świata zaplanowano także w Niemczech. Najlepsi skoczkowie przeniosą się na dni 5-7 lutego do Klingenthal. Ta miejscowość zmieniła japońskie Sapporo - tam konkursy PŚ odwołano ze względu na epidemię koronawirusa.