Kradzieże w domach piłkarzy, czy też napady na ulicy to w ostatnich latach prawdziwa plaga. Napastnicy są na tyle zuchwali, że do takich ataków dochodzi często nawet w biały dzień. W ostatnim czasie takie sytuacje zdarzały się między innymi w Paryżu, czy Manchesterze. Zawodnicy nie czują się bezpiecznie i często są zmuszeni zatrudniać dodatkową ochronę, aby dbać o siebie i swoje rodziny.
Od lat jednak miejsce, w którym dochodzi do największej ilości napadów na piłkarzy, jest Neapol. Takie przykre sytuacje spotykały w ostatnich latach między innymi Marka Hamsika, czy też Arkadiusza Milika. Polak został napadnięty kilka lat temu na jednej z ulic miasta i stracił w ten sposób zegarek.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
- Nagle z ciemności wyłoniło się dwóch osobników ubranych na czarno, siedzących na skuterze. Jeden z nich celował bronią. Po chwili uderzył bronią w zamknięte okno samochodu i nie wypowiadając ani słowa pokazał mi, żeby oddać mu zegarek - relacjonował tamte wydarzenia Milik w wywiadzie dla dziennika "Il Mattino".
Wygląda niestety na to, że w ciągu tych kilku lat niewiele się w Neapolu zmieniło. Jak poinformował dziennik "Corriere dello Sport" w sobotnie popołudnie chwile grozy przeżył kolejny zawodnik Napoli - Adam Ounas. Algierczyk został napadnięty przed swoim domem około godziny 13:30. Uzbrojeni napastnicy czekali, aż piłkarz zamknie bramę garażową, po czym podbiegli do niego i przystawili mu pistolet do głowy.
Złodzieje zmusili w ten sposób Ounasa, aby oddał im wszystkie pieniądze, które ma przy sobie oraz zegarek wart około 4,5 tysiąca euro. O całej sprawie poinformowana została lokalna policja, która od razu rozpoczęła śledztwo. Pomimo tego przykrego przeżycia Ounas udał się wraz z drużyną Napoli na spotkanie wyjazdowe z Milanem. To spotkanie rozpocznie się już jutro o godzinie 20:45.