Real Madryt ostatnio przeżywa koszmarny okres. Niedawno przegrał aż 0:4 z FC Barceloną, a później rozczarował również w Lidze Mistrzów, gdzie lepszy okazał się Milan (1:3). Ekipa Carlo Ancelottiego szansę na rehabilitację miała już w sobotę o godzinie 14:00. Tego dnia zmierzyła się u siebie z Osasuną Pampeluna.
Real fatalnie rozpoczął to spotkanie. Nie chodziło jednak o wynik, ale o kontuzje ważnych piłkarzy. Najpierw urazu doznał Rodrygo i musiał opuścić murawę. Dużo gorzej wyglądała sytuacja z Ederem Militao, który aż krzyczał z bólu. Brazylijczyk doznał poważniejszej kontuzji i został zniesiony na noszach. Obecnie nie wiadomo, jak długo będą pauzować obaj zawodnicy.
Niedługo później kibice Realu mieli już powody do zadowolenia. W 34. minucie piłkę do siatki wpakował Vinicius. Pod koniec pierwszej połowy gospodarze zdobyli kolejną bramkę. Raul Asencio posłał kapitalne podanie do Jude'a Bellinghama, który w sprytny sposób pokonał bramkarza. W efekcie Real prowadził do przerwy 2:0.
Po wznowieniu obraz gry się nie zmienił. Znów wyraźną przewagę mieli gospodarze i stwarzali wiele groźnych okazji, co przyniosło oczekiwane efekty. W 61. minucie Vinicius otrzymał świetne podanie od Andrija Łunina i wpakował piłkę do siatki. Chwilę później Brazylijczyk cieszył się hat-tricka. Duży błąd w tej sytuacji popełniła obrońca Osasuny, który stracił piłkę przed własnym polem karnym. Odebrał ją Brahim Diaz i szybko podał do Viniciusa, a ten strzelił trzeciego gola w tym meczu.
Więcej w tym spotkaniu już się nie wydarzyło i ostatecznie Real Madryt rozbił Osasunę Pampeluna 4:0. Po 12 meczach ekipa Carlo Ancelottiego zajmuje drugie miejsce w tabeli i traci sześć punktów do liderującej FC Barcelony. Osasuna z kolei jest piąta i ma na koncie 21 punktów.
Real Madryt 4:0 Osasuna Pampeluna
Strzelcy: Vinicius (34', 61', 69'), Jude Bellingham (42')