Letnia saga związana z odejściem Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium trwała bardzo długo. Polak otwarcie komunikował, że chce odejść z klubu, w którym spędził osiem lat i ostatecznie dopiął swego, przenosząc się do FC Barcelony. Kwota transferu wyniosła 45 milionów euro, a jak pokazuje ten sezon, 34-latek nie stracił skuteczności.
Na temat odejścia Lewandowskiego wypowiedział się Thomas Mueller, który w rozmowie z "Sueddeutsche Zeitung" przyznał, jakie wywołało to zmiany w sposobie gry Bawarczyków. - Teraz często może się zdarzyć, że to ja jestem adresatem podań, tak jak było to ostatnio przeciwko Barcelonie. Teraz strzelamy gole w inny sposób niż wcześniej - przyznał.
Choć po transferze Lewandowskiego do klubu sprowadzono Sadio Mane z Liverpoolu, nie pełni on takiej roli, jak Polak. Senegalczyk dał trenerowi możliwość korzystania z różnych opcji w formacji ofensywnej, dzięki czemu każdy z piłkarzy może grać na dowolnej pozycji. Zmiany personalne w Bayernie sprawiły, że przynajmniej na początku sezonu drużyna z Bawarii spisuje się poniżej oczekiwań. Po dziewięciu rozegranych spotkaniach ma tylko 16 punktów na koncie i zajmuje trzecie miejsce, ze stratą czterech punktów do nieoczekiwanego lidera tabeli, Unionu Berlin.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Zdaniem Muellera, takie stan rzeczy jest dla Bayernu nie do zaakceptowania. - Jest jeszcze zbyt wcześnie na ocenę zmiany systemu. Jestem pewien, że dotychczasowy wynik, przynajmniej w Bundeslidze, z czterema remisami i jedną porażką, nie jest dobry. Te wyniki są absolutnie niewystarczające dla naszych wymagań - dodał.