Liga Mistrzów po raz raz drugi rozgrywana jest w formacie fazy ligowej i fazy pucharowej. W dwóch pierwszych wtorkowych meczach - w Pradze i Neapolu - kibice zobaczyli trzy gole. Slavia Praga przegrała z Arsenalem 0:3, a Napoli bezbramkowo zremisowało z Eintrachtem Frankfurt. Kolejne siedem spotkań rozpoczęło się o 21:00.
Strzelanie rozpoczęło się w Paryżu, gdzie PSG podejmowało Bayern Monachium. Więcej o tym meczu pisaliśmy na Sport.pl w tym miejscu. Tak spotkanie relacjonował dziennikarz naszego portalu Paweł Matys.
Drugim hitem tej kolejki fazy ligowej było spotkanie Liverpoolu z Realem Madryt, o którym pisał i je relacjonował dziennikarz Sport.pl Hubert Rybkowski. Na Anfield Road padł tylko jeden gol, a klucz do madryckiej bramki, w której do 61. minuty królował Thibaut Courtois, w końcu znalazł Alexis Mac Allister.
Nie mniej emocji było w innych spotkaniach. W Turynie szybko prowadzenie objęli goście. Boczny obrońca Sportingu - Maximiliano Araujo - podłączył się do akcji ofensywnej i pokonał Michele Di Gregorio. Wyrównał - jeszcze przed przerwą - Dusan Vlahović.
Olympiakos Pireus, który w poprzedniej kolejce doznał bolesnej lekcji od FC Barcelony (1:6), wyszedł na prowadzenie w meczu z PSV Eindhoven - sensacyjnym pogromcą Napoli sprzed dwóch tygodni (6:2). Do siatki trafił Portugalczyk Gelson Martins. Wynik w doliczonym czasie gry ustalił Ricardo Pepi.
Fatalny błąd w 19. minucie popełniła defensywa Kopenhagi, która przepuściła podanie od Xaviego Simonsa, a poza pole karne - zupełnie niepotrzebnie - wyszedł Dominik Kotarski. Okazji nie przepuścił Brennan Johnson, wyprowadzając Tottenham na upragnione prowadzenie. Po zmianie stron podwyższył Wilson Odobert, ale fani gospodarzy mogli z niepokojem myśleć o ostatnich 30 minutach rywalizacji. Wszystko z powodu czerwonej kartki otrzymanej przez Johnsona. Mimo gry w dziesiątkę gospodarze się nie zatrzymali, a bramkarza rywali pokonali jeszcze bramkostrzelny obrońca Micky van de Ven i Joao Palhinha. Gol Holendra to ozdoba wieczoru.
Kibice Bodo/Glimt, którzy wspierali swój zespół z trybun podczas domowego meczu z Monaco, długo mogli być zadowoleni z bezbramkowego remisu. Mogli, bowiem w 43. minucie Folarin Balogun pokonał Nikitę Haikina. Taki wynik utrzymał się do końca meczu.
W znacznie lepszych nastrojach przerwę spędzali kibice Atletico Madryt, które za sprawą Juliana Alvareza prowadziło z Royale Union Saint-Gilloise. Dobrego humoru gospodarzom nie zmącił nawet uraz Robina Le Normanda, który z powodu kontuzji musiał opuścić boisko już w 26. minucie. Zmienił go doświadczony Jose Maria Jimenez. Po przerwie rezultat ustaliły gole: Conora Gallaghera, Rossa Sykesa i Marcosa Llorente.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!