Ihor Charatin do Legii Warszawa trafił w 2021 roku za 900 tysięcy euro i miał być nową gwiazdą ekstraklasy. Rzeczywistość szybko zweryfikowała Ukraińca, który w pierwszym zespole stołecznego klubu zanotował zaledwie 25 meczów i zdobył jednego gola. Minionej jesieni występował tylko w drugiej drużynie na trzecioligowych boiskach i w Warszawie nie jest już potrzebny. Być może wreszcie zmieni klub.
Legia chce pożegnać się z Charatinem już od wielu miesięcy. Klub niedawno dał zawodnikowi do zrozumienia, że nie jest potrzebny i przesunął go na stałe do rezerw. Zawodnik miał jednak nie kwapić się do odejścia, ponieważ jego kontrakt obowiązuje do czerwca 2024, a pensja jest bardzo satysfakcjonująca.
Niedawno jednak Ukrainiec zmienił zdanie i oświadczył, że szuka klubu. Deklarował, że mógłby nawet wrócić do ligi ukraińskiej, bo nie może doczekać się "nowych wyzwań". Z jego ojczyzny nie zgłosili się chętni, ale teraz media informują o zwrocie akcji. Zainteresowane usługami środkowego pomocnika są dwa kluby ze znanego mu kraju.
Portal Csakfoci.hu informuje o możliwym transferze Charatina na Węgry. Źródła miały przekazać, że chętnymi na 28-latka są Fehervar oraz Ujpest FC. Pierwszy zespół walczy o mistrzostwo kraju, a drugi okupuje dolną strefę tabeli. Defensywny pomocnik dobrze zna tamtejszą ligę, ponieważ przed transferem do Legii rozegrał aż 108 meczów w Ferencvarosu.
Ihor Chararin ma szukać "świeżego startu" w swojej karierze, a dla Legii jego odejście byłoby kapitalną informacją. Ukrainiec w pierwszej drużynie ostatni raz zagrał w październiku 2022 roku, więc właściwie zajmuje tylko miejsce na liście płac wicemistrzów Polski. W zimie klub ze stolicy pozbył się już kilku niepotrzebnych zawodników. Odeszli m.in. Robert Pich, Patryk Sokołowski i Lindsay Rose.