W sobotę 5 sierpnia Radomiak Radom podejmował na własnym stadionie Cracovię. Był to szczególny mecz dla gospodarzy. To właśnie tego dnia nastąpił debiut nowego obiektu przy ulicy Struga 63, którego budowa trwała od 2017 roku i kosztowała 270 mln złotych. Klub otrzymał zgodę na organizowanie imprez masowych i pierwszą z nich miało być właśnie starcie z krakowskim klubem. Tym większa była motywacja drużyny Constantina Galca, by wygrać to spotkanie.
Piłkarze Radomiaka energicznie ruszyli do walki już od pierwszych minut. Stworzyli kilka groźnych akcji, ale brakowało skuteczności oraz szczęścia. Przez pierwsze pięć minut zespół z Radomia nie pozwalał rywalom opuścić pola karnego. Dopiero później gra się wyrównała, choć to gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce (62 do 38 procent).
Już w 12. minucie kapitalną szansę miał Henrique. Po dośrodkowaniu piłka wyleciała przed pole karne, ale bardzo czujnie zachował się Roberto Alves. Ponownie skierował ją w szesnastkę, gdzie z okazji próbował skorzystać Brazylijczyk, ale nieznacznie chybił z główki i futbolówka trafiła w poprzeczkę.
W 16. minucie Henrique miał szansę ponownie wpisać się na listę strzelców, ale znów piłka trafiła w obramowanie bramki. Tego dnia ewidentnie nie było mu dane zdobyć gola. Dość powiedzieć, że w 31. minucie otrzymał trzecie dośrodkowanie i znów uderzył w poprzeczkę.
Chwilę wcześniej jednak na prowadzenie niespodziewanie wyszła Cracovia. Michał Rakoczy bardzo dobrze ruszył do długiego podania, a następnie bez większych problemów ominął Filipa Majchrowicza. Nie uderzył na bramkę, a dośrodkował do Benjamina Kallmana, który z bliska trafił głową do siatki. Początkowo wydawało się, że gol nie zostanie uznany, ponieważ sędzia dopatrzył się spalonego. Po interwencji VAR zmienił jednak zdanie i uznał trafienie.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl.
W kolejnym minutach Radomiak dalej atakował, ale znów brakowało szczęścia. I to komu... Henrique. Brazylijczyk uderzył w słupek, a dobitki nie wykorzystał Frank Castaneda. Tym samym pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gości.
W drugiej odsłonie rywalizacji Radomiak jeszcze bardziej zdominował rywala, ale znów brakowało precyzji. Gospodarze popełniali błędy i posyłali niecelne podania. Przez pierwsze 25. minut groźnych akcji było jak na lekarstwo, choć to zespół z Radomia był bliżej bramki.
I w końcu w 82. minucie dopiął swego, a tak przynajmniej się wydawało. Piłka wpadła do bramki po zagraniu Ediego Semedo, ale sędzia dopatrzył się spalonego i anulował trafienie. W końcówce kapitalną szansę miał jeszcze Leonardo Rocha, ale równie udaną interwencję zaliczył Sebastian Madejski. Mimo wszystko piłkarz Radomia był na spalonym. Finalnie wynik meczu nie uległ już zmianie i rywalizacja zakończyła się zwycięstwem Cracovii (1:0).
Strzelcy: Benjamin Kallman (24')
Aktualnie Cracovia zajmuje siódme miejsce w tabeli z dorobkiem czterech punktów, ale ma jeden mecz rozegrany mniej. Z kolei Radomiak spadł na 11. lokatę z trzema punktami na koncie. W kolejne rundzie drużyna z Radomia zmierzy się z Pogonią Szczecin, a Cracovia z Zagłębiem Lubin.