• Link został skopiowany

Polski sędzia oczyszczony z zarzutów po 10 latach. Chce wrócić do ekstraklasy. "Byłem błędem systemu"

- Wszystko runęło jak domek z kart - mówi Radosław Trochimiuk, sędzia piłkarski, który w 2011 roku został zatrzymany przez CBA i oskarżony o korupcję w polskim futbolu, ustawienie meczu w trzeciej lidze. Niesłusznie, ale udowadniał to przez blisko 10 lat. Do środy, kiedy został prawomocnie uniewinniony przez Sąd Okręgowy w Poznaniu.
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Radosław Trochimiuk zatrzymany został w październiku 2011. Miał wtedy 29 lat i pięć lat sędziowania meczów na szczeblu centralnym. W sezonie 2010/11 zadebiutował w ekstraklasie, gdzie do zatrzymania przez CBA sędziował w 14 spotkaniach. - To było bardzo filmowe zatrzymanie. Co prawda bez kajdanek, ale do drzwi domu moich rodziców o szóstej rano zapukało trzech agentów - wspomina Trochimiuk.

Zobacz wideo Lewandowski po raz 31.! Tak sfinalizował hat-trick w spotkaniu z BVB [ELEVEN SPORTS]

Trochimiuk: Tych 10 lat już nikt mi nie odda i tego żałuję

Teraz mówi już o tym z łatwością. Mimo wszystko czuć w jego głosie ulgę, a może nawet satysfakcję. - Czy satysfakcję to nie wiem - zaznacza. - Trudno to jednoznacznie stwierdzić, bo jedna połowa podpowiada mi, że tak: odczuwam tę satysfakcję. Ale druga wciąż czuje pewien niesmak, że popełniony został błąd w systemie i znalezienie go trwało aż tak długo. Tych 10 lat już mi nikt nie odda i tego właśnie żałuję. Tym bardziej że to były dla mnie bardzo trudne lata - dodaje Trochimiuk.

I wraca do momentu zatrzymania: - Na początku nie wiedziałem, o co chodzi, o jaki mecz, czego w ogóle dotyczy moje zatrzymanie. Dopiero po przewiezieniu do prokuratury we Wrocławiu usłyszałem, że chodzi o mecz trzeciej ligi: OKS Olsztyn - Drwęca Nowe Miasto Lubawskie z rundy jesiennej sezonu 2004/05. Jeden z kilkuset, które sędziowałem w drodze do ekstraklasy. Który ani w żaden sposób nie utkwił mi w pamięci, ani jak się później okazało, w ogóle o niczym nie decydował.

"To był zwrot o 180 stopni, wszystko runęło jak domek z kart"

Trochimiuk we wrocławskiej prokuraturze usłyszał zarzut przyjęcia 5 tys. zł łapówki za ustawienie tamtego spotkania. - Byłem w totalnym szoku. Już od momentu samego zatrzymania, kiedy ktoś rano zapukał do drzwi aż do usłyszenia zarzutów, kiedy ktoś próbował mi wmówić coś, czego nigdy w życiu nie zrobiłem. Jeszcze w takim momencie, po 13 latach wyrzeczeń. Masy wyrzeczeń, bo kiedy moi koledzy chodzili na piwo, ja chodziłem trenować. I choć cały czas dodatkowo pracowałem - bo to zawodowstwo wśród sędziów nie było wtedy jeszcze na takim poziomie jak teraz - to moim celem zawsze było sędziowanie meczów w ekstraklasie. No i kiedy w końcu mi się to udało - dogoniłem marzenia, ktoś mi te marzenia w jednym momencie zabrał. To był zwrot o 180 stopni, wszystko runęło jak domek z kart. Wiadomo, że ludzie miewają w życiu większe problemy - bo np. czasem nie mają co jeść - ale to i tak było dla mnie strasznie bolesne. Od początku wiedziałem, że nic złego nie zrobiłem, że jestem niewinny.

"Nie mam żadnych pretensji do prokuratury"

Trochimiuk oczyszczał się z zarzutów bardzo długo, bo prawomocnie uniewinniony został dopiero w środę, czyli po blisko 10 latach od zatrzymania. - Czemu trwało to tak długo? Nie wiem. Widocznie tak w Polsce działa wymiar sprawiedliwości. Świadkowie się nie stawiali, wyznaczano kolejne terminy rozpraw, no i tak mijał rok, drugi, trzeci, dziesiąty - wylicza.

Ale też od razu zaznacza: - W środowej mowie końcowej powiedziałem jednak, że nie mam żadnych pretensji do prokuratury. Bo w gruncie rzeczy nie mam, uważam jej działania za bardzo dobre, słuszne. Dzięki nim polski futbol został oczyszczony z korupcji i już sam kilkanaście lat temu mogłem sędziować we względnie normalnych czasach, które wcześniej wcale nie były normalne. To była naprawdę dobra robota. Okej: w tym jednym czy dwóch procentach prokuratura się pomyliła i niestety padło na mnie - to ja byłem tym błędem systemu. No i z jednej strony jak mówiłem: żałuję, że odkrywanie tego błędu trwało tak długo, ale z drugiej cieszę się, że w końcu się udało. Że udowodniłem swoją niewinność.

Trochimiuk chce wrócić do sędziowania meczów w ekstraklasie

Kiedy pytamy Trochimiuka, czy będzie szukał teraz jakiejś formy zadośćuczynienia, odpowiada: - Na pewno skonsultuję to jeszcze ze swoim mecenasem, ale ani nie spodziewam się żadnych przeprosin, ani tym bardziej ich nie oczekuję choćby od Kolegium Sędziów PZPN. Prawdę mówiąc, po tylu latach już mam trochę dosyć tych spraw, łażenia po sądach. I dziś przede wszystkim zależy mi na tym, by w jak najszybszym trybie wrócić do tego, co mi zostało niesłusznie zabrane, czyli do sędziowania meczów.

Trochimiuk 20 marca skończy 39 lat, ale już ponad rok temu - po wyroku uniewinniającym sądu pierwszej instancji - zaczął przygotowywać się do powrotu na boisko. - Fizycznie jestem gotowy, nawet mocniejszy niż przed laty, bo udało mi się naprawić kontuzjowane kolano. A psychicznie też chyba nie będzie w ekstraklasie bardziej zmotywowanego sędziego ode mnie. Chcę tam wrócić i wierzę, że wrócę - mówi.

Teraz jego kolejnym krokiem będzie złożenie wniosku do Kolegium Sędziów o przyznanie licencji na sędziowanie meczów na najwyższym szczeblu. - Chciałbym tam wrócić jak najszybciej. Już straciłem dziesięć lat i dla mnie każdy tydzień zwłoki jest teraz niepotrzebny. Ale liczę się z tym, że będę musiał zacząć od niższych lig. Bo wie pan: z sędziowaniem jest trochę jak z grą w szachy. Jak się nauczysz, to umiesz. Ale jak nie grasz przez dziesięć lat, to dalej będziesz umiał, ale będzie brakowało ci praktyki. I dziś brakuje mi tylko praktyki, bo fizycznie i psychicznie jestem gotowy, by wrócić do sędziowania w ekstraklasie - zapewnia Trochimiuk.

Więcej o: