Robert Lewandowski obok Fernando Santosa jest jedną z najbardziej krytykowanych postaci za ostatnie wpadki reprezentacji Polski. Wobec napastnika FC Barcelony zaczęły pojawiać się głosy, że nie nadaje się na lidera, powinno mu się odebrać opaskę kapitańską, a nawet nie powoływać do kadry. W obronę wziął go więc Zbigniew Boniek.
Były prezes PZPN jasno dał do zrozumienia, że to nie Lewandowski jest problemem tej drużyny. - Przez 9 lat bycia prezesem zawsze uważałem, że Robert Lewandowski jest problemem dla przeciwników nie dla nas. Szybko się to zmienia… Ale wiadomo, u nas ludzi sukcesu szanuje się, gdy są na topie. Trochę słabszy okres i już wszystko w nich nas razi. Polskie piekiełko - napisał na Twitterze.
Boniek został zapytany o ten wpis w wywiadzie dla portalu goal.pl. - W modzie jest teraz strzelanie do Roberta Lewandowskiego i jest to kolejny taki przypadek w najnowszej historii polskiego sportu. Ludzie strzelali już do Małysza, Stocha, Radwańskiej. Jak tylko jakiś nasz bardzo dobry zawodnik przestaje wygrywać, albo ma regres formy, my już wszystko wiemy. Przecież wszystkie dyskusje, czy go powoływać, to jakiś absurd - doprecyzował.
W kontekście Roberta Lewandowskiego sporo uwagi poświęca się także potencjalnemu zakończeniu reprezentacyjnej kariery. Zdaniem Bońka 35-latek wciąż ma wiele do zaoferowania. - Ja uważam, że przez najbliższe dwa lata, Robert Lewandowski może tej kadrze dać jeszcze bardzo dużo. Jazda z nim pokazuje, jacy jesteśmy zawistni. Gdyby dwie bramki strzelił inny zawodnik (w meczu z Wyspami Owczymi - przyp. red.), a nie Lewandowski, to byśmy podziwiali z zadowoleniem - stwierdził.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Nie każde zachowanie Lewandowskiego się jednak Bońkowi podoba. Dość surowo ocenił jego wywiad dla Meczyków.pl i stacji Eleven Sports tuż przed wrześniowym zgrupowanie. - Całkiem niepotrzebny. Ten wywiad jest odbiciem tego, co się dzieje wokół niego. Powinien mieć więcej zimnej krwi i w tym czasie żadnego wywiadu nie udzielać. Wiele z jego wywiadów mi się nie podoba, bo one wyglądają jak zbudowane PR-owo. Gdyby Robert faktycznie mówił na spontanie, byłoby trzy razy lepiej dla niego - stwierdził.