- Wolę powiedzieć o dwa słowa za mało niż o jedno za dużo. Przekonałem się na własnej skórze, że to lepsze wyjście - zaczyna rozmowę Mariusz Piekarski z agencji Unidos, z którą od ponad dekady związany jest Maciej Rybus.
Dziś Rybus w Polsce to piłkarz wyklęty. Po tym, jak latem zeszłego roku postanowił zostać w Rosji, spadła na niego lawina krytyki. Przy okazji także na Piekarskiego, który próbował tłumaczyć piłkarza w polskich mediach, a przy tym zarzekał się, że za ostatni transfer Rybusa nie wziął ani jednego rubla.
Rybus od lat występuje w lidze rosyjskiej. W czerwcu 33-latek zamienił Lokomotiw Moskwa na Spartak, czyli inny klub ze stolicy Rosji. Podpisanie nowego kontraktu spotkało się z dużą krytyką i brakiem zrozumienia. Także w kadrze, gdzie Czesław Michniewicz przestał wysyłać powołania do Rybusa, nie zabrał go do Kataru na mistrzostwa świata.
Rybus z kadry wypisał się sam. W momencie, gdy większość piłkarzy uciekała z Rosji i jawnie potępiała agresję i zbrodnie Władimira Putina, on postanowił zostać i nie zabierać publicznie głosu. Musiał ponieść konsekwencje swojego wyboru, choć na pewno jego sytuacja jest bardziej złożona. Przede wszystkim rodzinna, bo Rybus ma dwoje dzieci i żonę Rosjankę, mieszka w Rosji od ponad 10 lat.
Rosjanie szybko transfer Rybusa do Spartaka zaczęli wykorzystywać do celów propagandowych. Chwalili, proponowali mu rosyjskie obywatelstwo, a nawet namawiali go, by zaskarżył PZPN do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Rybus na nic takiego się nie zdecydował, a tamtejsze media też szybko zmieniły front, bo dziś na Rybusa w Rosji spada zdecydowanie więcej krytyki niż pochwał.
- Kiedy Spartak będzie walczył o mistrzostwo? Kiedy zacznie kupować zawodników na poziomie Claudinho czy Wilmara Barriosa [gwiazdy Zenita St. Petersburg], a nie z całym szacunkiem Macieja Rybusa czy Mihy Mevlji - powiedział pod koniec listopada były zawodnik Spartaka Wiktor Bułatow w rozmowie ze "Sport Expressem".
Portal euro-football.ru informował niedawno, że Rybus mógł zostać sprzedany już zimą, ale Piekarski tego nie potwierdza. - Nie chcę komentować słów każdego z portali. Mogę powiedzieć jedynie, że ani sytuacja Maćka nie jest dramatyczna, ani nikt w klubie nie jest na niego wściekły. Maciek normalnie trenuje i walczy o skład - ucina Piekarski.
Rybus w tym sezonie wystąpił w 11 spotkaniach - strzelił jednego gola i zaliczył asystę. Głównie wchodził jako rezerwowy. Jesienią, bo w miniony weekend, kiedy Spartak wznawiał rozgrywki od meczu z Uralem Jekaterynburg (2:2), cały mecz przesiedział na ławce. Ostatnie spotkanie rozegrał 27 listopada w Pucharze Rosji, gdzie Spartak odpadł z Zenitem Peteresburg (0:0, 2:4 p.k.). Z kolei w lidze nie gra od 23 października, kiedy pojawił się na ostatnie pięć minut w meczu z FK Chimki (5:0).
- Tak czasem w piłce bywa. Chętnych do gry jest 25, a czasem nawet więcej. A może grać tylko 11. Ale powtarzam: do mnie żadne niepokojące sygnały nie docierają. Ani z klubu, ani od Maćka. Runda dopiero się zaczęła, a Maciek wciąż ma ważny kontrakt [do czerwca 2024 r.] i cały czas walczy o skład - kończy Piekarski.
Rywalem Rybusa w walce o skład jest Daniił Chłusiewicz. To 22-letni Rosjanin - choć urodzony w Symferopolu - nominalny prawy pomocnik, ale w tym sezonie występuje głównie na lewej obronie. Spartak po 18 kolejkach zajmuje drugie miejsce w tabeli, do prowadzącego Zenita traci siedem punktów.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!