Przyznanie organizacji mistrzostw świata Katarowi od lat budzi wiele emocji i dyskusji. Dość napisać, że w trakcie prac zginęło wg "The Guardian" około 7 tysięcy robotników. Same wydatki szacowane są na blisko 240 miliardów dolarów. To sprowadza się do tego, że zdaniem ekspertów tegoroczny mundial nie jest na każdą kieszeń.
Brytyjski dziennik "The Guardian" donosi, że media, które będą relacjonować mistrzostwa świata nie będą mogły nagrywać mieszkańców w ich własnych domach. Dodatkowo władze Kataru zakazały filmowania obozu dla pracowników z zagranicy, którzy pracowali m.in. przy budowie obiektów, na których zostaną rozegrane spotkania podczas turnieju.
Liczba miejsc w których media nie będą mogły nagrywać jest jeszcze większa, bo obejmuje także budynki rządowe, uniwersytety, miejsca religijne, szpitale oraz siedziby firm i wspomniane wyżej mieszkania. Te warunki muszą zostać zaakceptowane, żeby móc filmować i robić zdjęcia w najpopularniejszych miejscach w Katarze.
"The Guardian" wskazuje, że te restrykcje wpłyną na to, że dziennikarze spotkają się z utrudnieniami próbując zbadać tematy nadużyć wobec pracowników lub przeprowadzać rozmowy na temat drażliwych tematów, jak prawa osób LGBTQ+.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
FIFA z kolei zapowiedziała, że "współpracuje z z Katarem, aby zapewnić jak najlepsze warunki pracy dla mediów, które będą relacjonować turniej. Zapewnia także, że nadawcy będą mogli przekazywać informacje bez żadnych ograniczeń".
Dziennik cytuje Jamesa Lyncha z FairSquare, londyńskiej organizacji zajmującej się prawami człowieka: "Te zasady to niezwykle szeroki zakres obostrzeń, które utrudnią mediom śledzenie sytuacji niezwiązanych z futbolem. Prawdopodobnie będzie to miało ogromny wpływ na swobodę wypowiedzi".
Mundial w Katarze rozpocznie się za niewiele ponad miesiąc, 20 listopada mecze Katar - Ekwador.