Aby zarejestrować swoją kandydaturę, potencjalni kandydaci musieli do 19 lipca przedstawić co najmniej 15 rekomendacji od związków wojewódzkich, klubów ekstraklasy oraz pierwszej ligi. Każdy podmiot, których łącznie było 52 (16 + 18 + 18), mógł przyznać rekomendację dwóm kandydatom.
Zdecydowanie najwięcej rekomendacji przedstawił faworyt do zwycięstwa w tych wyborach, Cezary Kulesza. Wiceprezes PZPN ds. piłki profesjonalnej oraz były prezes Jagiellonii Białystok otrzymał aż 40 rekomendacji na 52 możliwe. Według naszych informacji, pochodziły one od 12 związków wojewódzkich oraz 28 klubów.
„Dziękuje za aż 40 rekomendacji w wyborach na prezesa PZPN. To dla mnie olbrzymie wyróżnienie i zobowiązanie. Jest to również wyraźny sygnał od całego środowiska - zarówno związków, jak i klubów - że łączy nas wspólna wizja rozwoju polskiego futbolu" - napisał Kulesza na swoim oficjalnym profilu na Twitterze.
To właśnie Kulesza był też do późnych godzin popołudniowych jedynym zarejestrowanym kandydatem, ale później dołączył do niego także Marek Koźmiński. Drugi z kandydatów nie zdecydował się podać publicznie liczby otrzymanych rekomendacji (stan na noc z poniedziałku na wtorek), ale według nieoficjalnych doniesień miał ich mieć około 25.
Do ostatnich chwil miał również walczyć o niezbędną liczbę rekomendacji były właściciel Polonii Warszawa, Józef Wojciechowski. W kuluarach można było usłyszeć, że warszawski biznesmen miał mieć dwucyfrową liczbę rekomendacji, ale koniec końców nie zdołał dobić do niezbędnych piętnastu.
Informacje te w nocy potwierdził Polski Związek Piłki Nożnej, który wydał krótki komunikat:
"Polski Związek Piłki Nożnej informuje, że zgodnie z określonym w statucie terminem, zgłoszone zostały następujące kandydatury w wyborach na stanowisko prezesa PZPN, które odbędą się 18 sierpnia br.
– Marek Koźmiński
– Cezary Kulesza
PZPN informuje, że obie kandydatury spełniają wymagane warunki formalne."
Gdy rozpoczynały się dyskusje nt. pojedynku Koźmińskiego z Kuleszą o najważniejsze stanowisko w polskiej piłce, mówiło się, że Koźmińskiego - wiceprezesa ds. szkolenia i bliskiego współpracownika Zbigniewa Bońka - popierają związki wojewódzkie, a Kuleszę - wiceprezesa ds. piłkarstwa zawodowego i byłego prezesa Jagiellonii Białystok - kluby (50 ze 118 głosów).
Jako Sport.pl informowaliśmy 26 czerwca, że układ sił drastycznie się zmienił, a Cezarego Kuleszę zdecydowało się poprzeć aż 10 związków wojewódzkich - z województw podlaskiego, mazowieckiego, łódzkiego, warmińsko-mazurskiego, lubelskiego, śląskiego, lubuskiego, zachodnio-pomorskiego, opolskiego i podkarpackiego.
Mimo publicznych wypowiedzi Marka Koźmińskiego, że informacje Sport.pl są nieprawdziwe, 6 lipca w „prawyborach", jak za kulisami mówiło się na wybory wiceprezesa PZPN ds. piłki amatorskiej, nasze informacje potwierdziły się w stu procentach. Kandydat Kuleszy, Adam Kaźmierczak z Łódzkiego ZPN, dostał właśnie 10 głosów z wyżej wymienionych województw. 4 osoby się wstrzymały od głosu, gdyż rywal Kaźmierczaka – Radosław Michalski z Pomorskiego ZPN wraz z Andrzejem Padewskim z Dolnośląskiego ZPN opuścił salę, w ramach protestu przeciwko przegłosowanemu jawnemu formatowi głosowania.
Do wyborów w PZPN pozostał miesiąc. Odbędą się one 18 sierpnia na Walnym Zgromadzeniu Sprawozdawczo-Wyborczym. Według naszych wyliczeń, przewaga Cezarego Kuleszy nad Markiem Koźmińskim jest obecnie duża. Były prezes Jagiellonii Białystok może liczyć na około 80 ze 118 głosów, gdy do zwycięstwa potrzeba ich 60.
W związkach wojewódzkich (które mają od 2 do 5 głosów) 10 województw popierających Cezarego Kuleszę przekłada się na 36 głosów. Gdyby zaliczyć wszystkie pozostałe głosy Markowi Koźmińskiemu, miałby on ich 24, aczkolwiek wciąż nie można być pewnym głosowania delegatów z województwa wielkopolskiego i świętokrzyskiego, najbardziej wahających się z tego grona.
W klubach przewaga Kuleszy jest jeszcze większa. Na chwilę obecną może on liczyć na około 40 z 50 głosów, podczas gdy Koźmiński na około 10. Z pozostałych 8 głosów (środowiska trenerów, sędziów, futsalu i piłki kobiecej) również ponad połowa powinna przypaść Cezaremu Kuleszy. Marek Koźmiński, były reprezentant Polski, jednak uparcie stara się odbijać głosy swojemu przeciwnikowi. Postawił przede wszystkim na kluby pierwszej ligi, gdzie różnica między oboma kandydatami jest najmniejsza, szczególnie że pojawił się pomysł.