Szymon Marciniak na mundialu w Katarze poprowadził dwa mecze. Starcia Francji z Danią i Argentyny z Australią prowadził bezbłędnie. To nie umknęło uwadze obserwatorom FIFA, którzy postanowili nagrodzić jego postawę na turnieju i w całym 2022 roku, dając mu do poprowadzenia wielki finał mistrzostw świata.
W 2022 r. Marciniak i jego zespół (Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz jako liniowi) wykazywali się bardzo dobrą formą. Niewiele brakowało im pracy przy finale europejskiego pucharu. Nie schodzili poniżej poziomu, co zaprocentowało nominacją na mundial w Katarze.
Polski zespół prowadził bardzo intensywne spotkanie Francuzów z Duńczykami (faza grupowa, 2:1) i wymagający mecz Argentyny z Australią (1/8 finału, 2:1). Zarządzali spotkaniem bez błędów, nie wyrastali na pierwszoplanowe postaci. Można powiedzieć, że byli niewidoczni, ale w wypadku sędziów to pochwała.
FIFA chciała, by sędziowie prowadzili maksymalnie po trzy mecze w Katarze. Marciniak nie dostał szansy w ćwierćfinale, ale to oznaczało większą szansę na pracę przy meczu o medal. Tak samo było w przypadku półfinałów. Zatem od jakiegoś czasu pewne było, że dostanie on do prowadzenia mecz medalowy.
Po raz pierwszy od 1990 r. mamy polskiego arbitra w finale mistrzostw świata. Ostatnim i zarazem jedynym był Michał Listkiewicz jako sędzia liniowy. Wówczas RFN wygrała z Argentyną 1:0.
Nominacja do finału mistrzostw świata to ogromny zaszczyt i wyróżnienie dla Polaków, ale też ogromne wyzwanie. Mecz będą śledzić miliardy widzów na całym świecie.
Początkowo najpoważniejszymi konkurentami Marciniaka byli Meksykanin Cesar Ramos i Amerykanin Ismail Elfath. Pierwszy dostał półfinał Francji z Marokiem (2:0), a kandydatura drugiego była podawana w wątpliwość przez to, że urodził się w Maroku. Później decydowano między Polakiem a Dannym Makkeliem, ale Holender miał niższe notowania u delegatów światowej federacji.
Finał mistrzostw świata Argentyna - Francja w niedzielę o godzinie 16:00.