"Gdybyśmy my wtargnęli do Kapitolu, nasze łby zostałyby odstrzelone". Gwiazdy NBA apelują o przerwanie sezonu

- Czy wyobrażacie sobie, co by się działo, gdyby do Kapitolu w ten sam sposób wtargnęli czarnoskórzy? - pyta Doc Rivers, trener Philadelphia 76ers, po zamieszkach w Kapitolu. NBA była bliska od zatrzymania się z powodów pozasportowych, bo zawodnicy Boston Celtic na pół godziny przed meczem z Miami Heat zastanawiali się, czy warto wychodzić na parkiet, a podobne rozterki przeżywali inni gracze. Koszykarze dziś głośno walczą o równość rasową, a niektórzy z nich apelują o przerwanie sezonu. - Byłbym za wstrzymaniem rozgrywek, tu i teraz - przekonywał gwiazdor Atlanty Hawks Trae Young.

Niedługo przed środowym meczem Miami Heat z Boston Celtics zawodnicy gości zeszli z boiska i udali się na trwającą kilkadziesiąt minut rozmowę w szatni. - Na pół godziny przed startem myślałem, że nie zagramy. Ale wówczas trenerzy wyszli, zawodnicy pogadali sami i uznali, że jednak wyjdą na parkiet - relacjonował Brad Stevens, trener Celtics. I choć jego drużyna ostatecznie wygrała 107:105, to nie chodziło tylko o sport. Bo, jak podkreślały w komunikacie oba kluby, spotkanie, przed którym gracze obu drużyn uklęki w ramach protestu, rozgrywano z "bólem serca". 

Zobacz wideo "Zamieszanie przed TCS mogło mieć pozytywny wpływ na polskich skoczków"

Miami Heat i Boston Celtics protestują przeciwko wydarzeniom w USA

"2021 to nowy rok, ale pewne rzeczy nie uległy zmianie", czytamy. "Z bólem serca rozegraliśmy mecz po wtorkowym wyroku w Kenoshy oraz po tym, gdy zobaczyliśmy, że protestujący w naszym kraju są traktowani przez władzę inaczej w zależności od ich poglądów na konkretne sprawy. Drastyczna różnica między traktowaniem protestujących wiosną i latem oraz zachęcaniem tych, którzy nielegalnie protestowali w środę, pokazuje, jak wiele mamy jeszcze do zrobienia.

Zdecydowaliśmy się zagrać mecz, by wnieść trochę radości w życia ludzi. Ale nie możemy zapominać o niesprawiedliwościach w naszym społeczeństwie. Dalej będziemy wykorzystywać nasze możliwości do podkreślania tych problemów i robić, co tylko możemy w walce o równiejszą i bardziej sprawiedliwą Amerykę.

Black lives still matter”, napisano w komunikacie.

"To było dla nas jak strzał w serce i brzuch"

Koszykarze odnosili się w nim do dwóch wydarzeń. We wtorek okazało się, że prokuratura nie postawi zarzutów policjantowi z Wisconsin, który postrzelił Jacoba Blake’a. - To było dla nas jak strzał w serce i w brzuch - mówił LeBron James. W sierpniu czarnoskóry mężczyzna został siedmiokrotnie postrzelony w plecy przez policjantów, którzy próbowali go aresztować. W lipcu wystawiono za nim list gończy m.in. pod zarzutem przestępstw na tle seksualnym. 23 sierpnia funkcjonariusze od dyspozytora dowiedzieli się, iż kobieta, która złożyła pozew, zadzwoniła z informacją, że Jacob jest w okolicach jej domu. Policjanci chcieli go aresztować, ale 29-latek nie reagował na ich polecenia. Funkcjonariusze użyli wobec niego paralizatora, ale to nie przyniosło efektu. Gdy Jacob otworzył drzwi auta i pochylił się, policjant oddał siedem strzałów, trafiając czterokrotnie. Policja utrzymywała, że Blake opierał się aresztowaniu i że był uzbrojony w nóż, który później znaleziono na podłodze samochodu, i nie reagował na polecenia, by go odłożyć. To miało dawać funkcjonariuszowi prawo do samoobrony. Ale na wiele pytań brakuje odpowiedzi. Dlaczego nie było strzału ostrzegawczego, dlaczego trzeba było strzelić do niego aż siedem razy, dlaczego w plecy, a w końcu dlaczego policja nie potrafiła zastosować żadnego środka pomiędzy słownym wezwaniem a użyciem broni... Mężczyzna skończył na wózku inwalidzkim. 

To wywołało ogólnonarodowe protesty i doprowadziło do sytuacji, w której pod znakiem zapytania stanęło dokończenie sezonu w NBA. W sierpniu, po postrzeleniu Blake'a, na parkiet na piąty mecz play-offów z Orlando Magic nie wyszli koszykarze Milwaukee Bucks, a zawodnicy np. Los Angeles Lakers i Los Angeles Clippers początkowo nie mieli zamiaru kontynuować rozgrywek. "Pieprzyć to. Chcemy zmiany. Już dość" - napisał po decyzji Bucks LeBron James na Twitterze. I teraz, po zamieszkach w Waszyngtonie, protestowania domagali się przedstawiciele drużyn.

"To nie protestujący, a je***i terroryści"

- Moim zdaniem nie powinniśmy byli grać. Klęczenie przed startem meczu to zbyt mało - twierdził Marcus Morris z Los Angeles Clippers, z którego zdaniem zgadzał się trener Charlotte Hornets James Borrgeo. - Pewne rzeczy są ważniejsze niż koszykówka - dodał Morris. Jego Clippers grali z Golden State Warriors. Gwiazdy ekipy z San Francisco, jak Klay Thompson czy Stephen Curry, w mediach społecznościowych atakowały Trumpa, a Draymond Green mówił, że "to nie protestujący, a je***i terroryści". - Wyniki wyborów przeprowadzonych zgodnie z prawem są dziś kwestionowane przez miliony ludzi, w tym naszych najważniejszych polityków. Ale najwyraźniej zdecydowaliśmy się na tolerowanie szerzenia kłamstw i dziś zbieramy tego żniwo - krytykował Steve Kerr, trener Warriors

"Są dwie różne Ameryki, mamy 2021 rok i nic się nie zmieniło"

- Obecne wydarzenia przypominają mi słowa dr. Martina Luthera Kinga, że są dwie różne Ameryki - powiedział Jaylen Brown, czołowy zawodnik Celtics, który w maju po śmierci George'a Floyda jechał samochodem do Atlanty przez 15 godzin, by stać na czele protestów w tzw. Memorial Day. - W jednej Ameryce zabijają cię za spanie w aucie, sprzedawanie papierosów czy granie na podwórku. W drugiej możesz atakować Kapitol i nie ma ani masowych aresztowań, ani gazu łzawiącego. Mamy 2021 rok, a nic się nie zmieniło - narzekał koszykarz, który niedługo później ironicznie napisał na Twitterze: "Klęczenie w trakcie hymnu jest okazem braku szacunku, ale atakowanie Kapitolu już tym nie jest". 

"Co by było, gdyby do Kapitolu wtargnęli czarnoskórzy?"

Jednym z najgłośniejszych głosów w walce z rasizmem w NBA jest Doc Rivers. Latem, jeszcze jako trener Clippers, mówił ze smutkiem: "To niesamowite, że my nadal kochamy ten kraj, a ten kraj tego nie odwzajemnia. Smutne. Ja powinienem być po prostu trenerem. A ciągle wraca temat mojego koloru skóry". Teraz 59-latek też nie ukrywał rozgoryczenia. - Czy wyobrażacie sobie, co by się działo, gdyby do Kapitolu w ten sam sposób wtargnęli czarnoskórzy? - pytał szkoleniowiec. Czarnoskóry Isaiah Thomas, były gracz Celtics, sugerował: "Nasze łby byłyby już odstrzelone", a Bam Adebayo, gwiazdor Heat, mówił, że "gdybyśmy my, czarnoskórzy, weszli do Białego Domu, robili sobie zdjęcia i kradli, wjechałby gaz pieprzowy, gumowe kule...". 

- Demokracja zawsze przeżyje - kontynuował Rivers. - Ale dostaliśmy dowód uprzywilejowania na wielu poziomach. Widok ludzi atakujących Kapitol, którym nic się nie dzieje, dotyka cię zdecydowanie mocniej, jeśli jesteś czarnoskórym Amerykaninem. Dzisiaj policja nie wykorzystała psów ani pałek. Ludzie spokojnie zostali wyprowadzeni z Kapitolu. To dowód na to, że jednak da się pokojowo rozgonić manifestację - dodał obecny trener Philadelphia 76ers.

"Mam 59 lat i nigdy czegoś takiego nie widziałem. Śmieją się z nas na całym świecie"

Mocno dotknięty sprawą był też Lloyd Pierce. Jego Atlanta Hawks mocno zaangażowała się w sprawy polityczne, starając się ułatwić dostęp do głosowania i udostępniając swoją halę jako jedną z komisji. - To naprawdę smutne, że wydarzyło się to akurat po tak trudnym roku w naszej historii - rozpoczął Pierce. - Ale nie jest to coś, co nazwałbym niespodziewanym. W ciągu dnia ja, Afroamerykanin, widzę, jak Raphael Warnock zostaje pierwszym czarnoskórym mężczyzną reprezentującym stan Georgia w senacie, a później widzę zamieszki w gmachu Kapitolu. Niestety, taka jest rzeczywistość. Nikt nie chce oglądać demolowania rządowych budynków, jednak to nie przypadek, że biali ludzie dziś chodzą po Kapitolu jak po własnym domu. Nic się w tej kwestii nie zmieni, aż przyznamy, że jest kolosalna różnica pomiędzy traktowaniem czarnoskórych przez służby porządkowe. Na razie do tego nie doszło - narzekał Pierce, a gwiazdor jego drużyny, Trae Young, sugerował, że cała liga powinna stanąć. - Byłbym za wstrzymaniem sezonu NBA, tu i teraz - przekonywał.

- Mam 59 lat i nigdy czegoś takiego nie widziałem. Śmieją się z nas na całym świecie. To fatalny dzień dla wszystkich Amerykanów - mówił trener Orlando Magic Steve Clifford. W Phoenix koszykarze Suns oraz Toronto Raptors stanęli w okręgu, słuchając amerykańskiego i kanadyjskiego hymnu. - To nie na nas leży odpowiedzialność za rozwiązywanie problemów, ale możemy być częścią rozwiązania. Nie mam jednak pojęcia, jak zachowywać się w takich sytuacjach, jak ta z Kapitolu - mówił otwarcie Monty Williams, były koszykarz i obecny szkoleniowiec Suns. A Giannis Antetokounmpo, jedna z największych gwiazd ligi, mówi: "Mój syn jest czarnoskóry. Będzie wychowywać się w Ameryce. Nie wyobrażam sobie, by przechodził przez to, co widzę, zarówno sam, jak i w telewizji".

Więcej o:
Copyright © Agora SA