Transmisje będą opóźniane o 15 minut. "Chcą zrujnować moją reputację". Burza trwa

Nie milną echa afery w świecie szachów. Magnus Carlsen wycofał się z prestiżowego turnieju po sensacyjnej porażce z Hansem Niemannem. Amerykanin jest podejrzewany o oszustwo. Niczego nie udowodniono, a sam Carlsen nie chce oskarżać rywala wprost. Organizatorzy wzmogli jednak czujność.

Magnus Carlsen to szachista na miarę legendarnego Bobby'ego Fischera czy Garriego Kasparowa. Zresztą, mając zaledwie 13 lat potrafił zremisować z Rosjaninem. Dzisiaj ma pięć tytułów mistrza świata, ostatnie z 2021 roku. Ale nawet lider światowej listy FIDE czasami przegrywa. Podczas Sinquefield Cup ograł go Hans Niemann, 49. zawodnik świata. W czego efekcie Norweg wycofał się z turnieju, co mocno zdziwiło kibiców.

Zobacz wideo Szpilka o freakach. „Kiedyś byłbym tam największą gwiazdą. Ale wyrosłem z tego"

Tym bardziej, że później dolał oliwy do ognia. Carlsen umieścił na Twitterze filmik z Jose Mourinho, na którym Portugalczyk mówi: "nic nie powiem. Nie mogę nic powiedzieć. Gdybym coś powiedział, to wpadłbym w tarapaty. A nie chcę mieć kłopotów". "Wycofałem się z turnieju. Zawsze lubiłem grać na Sinquefield Cup, więc mam nadzieję, że wrócę tu w przyszłości" - napisał w poście Norweg.

Ten wpis Carlsena wywołał nie lada burzę w świecie szachów. Obserwatorzy nie mieli wątpliwości. Carlsen miał dać do zrozumienia, że jego rywal oszukiwał. Tym bardziej, że w przeszłości 19-letni Amerykanin został na tym przyłapany. Był dwukrotnie zawieszony przez popularną platformę chess.com. - To prawda. Oszukiwałem w przypadkowych partiach na portalu Chess.com. Zostałem na tym przyłapany i przyznałem się do błędu. Największego błędu w moim życiu. Wstyd mi. Wolę o tym powiedzieć światu, bo mam dosyć kłamstw i plotek – mówił szachista. Tłumaczył to tym, że chciał szybko awansować w rankingu.

Jak można oszukiwać w grze na żywo? W dodatku transmitowanej? - Miniaturyzacja urządzeń elektronicznych, wzrastająca moc obliczeniowa specjalnych aplikacji itp. dają szanse na krótkotrwałe sukcesy bazujące na nieuczciwości. Jest to poważny problem, ale też niekiedy wyolbrzymiany. Począwszy od istotnych rozgrywek juniorów, aż po turnieje elity organizatorzy starają się, żeby rozgrywki nie budziły podejrzeń. Zawodnicy to rozumieją i akceptują, chociaż niekiedy są sprawdzani prawie jak na lotnisku. Większym problemem jest tzw. doping elektroniczny, który może być użyty w grze online, ale to nie jest problem najważniejszych turniejów - tłumaczył na łamach Sport.pl Ryszard Królikowski, sędzia klasy międzynarodowej (FIDE Arbiter 2008), a także działacz i problemista szachowy.

Problem w tym, że schwytanie oszusta w sieci nie jest wcale takie łatwe. - To trudne zadanie. Ale są przypadki, że analizując grę danego oszusta, da się sprawdzić, czy przypadkiem w każdej partii nie gra w ten sam sposób, w jaki napisana jest lista ruchów i rozwiązań danego programu. Jeśli nie jesteś zbyt dobry, ale oszukujesz, to twój styl gry w końcu ciebie zdradzi. Większość prestiżowych turniejów odbywa się jednak na żywo, dlatego wówczas ten problem jest marginalny. Poza tym szachy są dla mnie grą psychologiczną. Ważny jest kontakt na żywo z rywalem. Oczywiście nie można go zagadywać, obrażać czy rozpraszać, ale czasem już samo spojrzenie wystarczy, aby kogoś zdekoncentrować - podsumowuje Królikowski, z którym rozmawialiśmy o... śmierci szachów.

Prestiżowy turniej poluje na oszustów. To pokłosie wielkiej afery

W jaki sposób Niemann miał oszukiwać? Tego do końca nie wiadomo. Organizatorzy turnieju postanowili jednak wzmóc środki, które mają zapobiegać oszustwom. Wszyscy gracze są dokładnie sprawdzani za pomocą urządzeń zabezpieczających przed oszustwami przed i po meczu, a transmisja na żywo z meczów jest opóźniona o 15 minut. Ma to zapobiec otrzymywaniu pomocy z zewnątrz. Ta druga decyzja jest szczególnie istotna w sprawie Niemanna. Według mediów, miał on znacznie lepsze wyniki w zawodach transmitowanych na żywo. Wykonano dodatkowe skany w poszukiwaniu podejrzanych częstotliwości radiowych.

Kolejnym wątkiem w sprawie jest to, że portal Chess.com ponownie zbanował Niemanna, niedługo po wybuchu afery. – Nie pozwolę ani temu serwisowi, ani Carlsenowi, ani Nakamurze, czyli trzem największym podmiotom w świecie szachów, na zrujnowanie mojej reputacji – powiedział Amerykanin.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.