Burza wokół 15-latki z Rosji. Zdyskwalifikowana Amerykanka oskarża o rasizm. "Ta różnica"

15-letnia Kamiła Walijewa została w Pekinie potraktowana łagodniej - uważa sprinterka Sha'Carri Richardson, która została zdyskwalifikowana przed igrzyskami w Tokio za stosowanie marihuany. - Jedyna różnica między nami to fakt, że jestem młodą czarną kobietą - twierdzi Richardson. Poprosiliśmy o komentarz szefa Polskiej Agencji Antydopingowej Michała Rynkowskiego.

19 czerwca 2021 Sha'Carri Richardson podczas próby olimpijskiej pobiegła 100 metrów w czasie 10.86. Taki wynik dawał jej realne szanse na złoto olimpijskie w Tokio. Dawał, ale 21-letnia Amerykanka nie wystartowała na igrzyskach. Kilka dni później okazało się bowiem, że w jej organizmie wykryto marihuanę. Została zdyskwalifikowana.

Zobacz wideo "Mamy teraz taki sezon, jak w 2014/2015"

Kontrowersje wokół decyzji Trybunału 

Teraz Richardson zareagowała na wpadkę dopingową Kamiły Walijewej. W organizmie 15-letniej Rosjanki wykryto trimetazydynę. Kontrola odbyła się w grudniu podczas mistrzostw Rosji. Wynik poznaliśmy dopiero podczas igrzysk w Pekinie. Walijewa zdążyła już wtedy wywalczyć złoto w rywalizacji drużynowej. 

Gdy wyszło na jaw, że 15-latka miała pozytywny wynik testu, Rosyjska Agencja Antydopingowa (RUSADA) natychmiast zawiesiła zawodniczkę. Kilkanaście godzin później tymczasowe zawieszenie zostało jednak cofnięte przez RUSADA, po tym, jak Walijewa została przesłuchana przez rosyjskich urzędników. W reakcji na decyzję Rosjan Światowa Agencja Antydopingowa (WADA), Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOI) oraz Międzynarodowa Unia Łyżwiarska (ISU) złożyły odwołanie do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (CAS) z wnioskiem o przywrócenie tymczasowego zawieszenia Walijewej, które wykluczałoby ją z konkursu solistek. 

CAS, obradując w trybie nadzwyczajnym, dopuścił 15-latkę do startu w rywalizacji solistek, w którym ostatecznie zajęła czwarte miejsce. Sędziowie argumentowali, że brak dopuszczenia jej do rywalizacji indywidualnej mógłby okazać się "nieodwracalną szkodą" w wypadku, gdyby łyżwiarka okazała się później niewinna. 

- Decyzja Trybunału Arbitrażowego podjęta w sprawie Walijewej jest bardzo  niefortunna. Mówiąc wprost, jest jednoznacznie zła. Stanowi wyłom w stosunku do dotychczasowych decyzji, które zapadały w sprawach dotyczących tymczasowych zawieszeń - mówi Michał Rynkowski, szef Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA).

Richardson oburzona  

Richardson jest oburzona faktem, że Walijewa mogła startować na igrzyskach w rywalizacji solistek, gdy było już wiadomo, że uzyskała pozytywny wynik. - Czy możemy otrzymać rzetelną odpowiedź na temat różnic między naszymi sytuacjami? Moja mama zmarła i nie mogłam wystartować, chociaż byłam faworytką do medalu w Tokio. Ta jedyna różnica, jaką widzę, to fakt, że jestem młodą czarną kobietą - napisała Richardson na Twitterze.

Historia Amerykanki była niezwykle przykra. Miała zażyć marihuanę na wieść o śmierci jej biologicznej matki. Dowiedziała się o tym od jednego z reporterów podczas rozmowy kilka dni przed występem, z którego jej wynik został ostatecznie wymazany. - Jestem tylko człowiekiem. Zawładnęły mną emocje, zło, a także ból, który był ukryty we mnie. Wiedziałam, że nie mogę się ukryć przed światem, więc ukrywałam ten ból w sobie. Ten ból był tak, jakiego jeszcze w życiu nie doświadczyłam - tłumaczyła w wywiadzie dla CNN.

Richardson uważa, że wystąpiły podwójne standardy w dopuszczeniu Walijewej do rywalizacji solistek w Pekinie i jednoczesnym zdyskwalifikowaniu jej przed igrzyskami w Tokio. - Chodzi o kolor skóry - dodała. 

Różnica między Amerykanką a Rosjanką

- Różnica między nimi jest przede wszystkim taka, że wynik laboratoryjny Amerykanki został wydany przed letnimi igrzyskami w Tokio, a Rosjanki w trakcie trwania zimowych igrzysk w Pekinie. Richardson została zawieszona i automatycznie nie mogła wystartować w Tokio. Natomiast o tym, że Walijewa jest "pozytywna" dowiedzieliśmy się z opóźnieniem, gdy zdążyła już wziąć udział w konkursie drużynowym w Pekinie - tłumaczy Rynkowski.

Jak wskazuje rzecznik MKOI Mark Adam, próbka pobrana została od Richardson 19 czerwca w dniu zawodów. Amerykańska Agencja Antydopingowa koordynowała proces i już dziewięć dni później znany był wynik kontroli. Od 28 czerwca zaczął biec okres dyskwalifikacji 21-latki. 

Inaczej było w przypadku Walijewej. Łyżwiarka przeszła kontrolę 25 grudnia podczas mistrzostw Rosji, a próbka została przekazana do laboratorium w Sztokholmie. Na wynik czekano dużo dłużej. - WADA podkreśla, że RUSADA powinna zawnioskować o priorytetowe potraktowanie próbek pobranych od zawodników, którzy wyjeżdżają na zimowe igrzyska do Chin. Tak, by przed wyjazdem do Pekinu ich status był jasny. Wtedy można byłoby uniknąć sytuacji, do której niestety doszło w przypadku 15-letniej łyżwiarki - wskazuje Rynkowski. 

Profesjonalizm Amerykanów i niekompetencja Rosjan

Rosjanie wykazali się niekompetencją. Powinni zaznaczyć, oddając Szwedom próbki do zbadania, że w przypadku kilku łyżwiarzy wybierających się do Pekinu, wynik kontroli ma spłynąć wcześniej niż w przypadku pozostałych badanych zawodników. - Nie ma przepisu, który nakazywałby krajowej agencji antydopingowej realizację kontroli w stosunku do zawodników wybierających się na igrzyska w konkretnym terminie. Ale to praktyka, jaka funkcjonuje w świecie antydopingowym, którą my także wykorzystujemy  w Polsce. To nic nadzwyczajnego - zauważa Rynkowski. 

- Zrobiliśmy to, czego oczekują od agencji antydopingowych czyści sportowcy, WADA i MKOI - przestrzegania zasad - powiedział "US Today" Travis Tygart, dyrektor Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA), komentując przypadek Richardson. USADA zadbała, by nie było wątpliwości co do czystości amerykańskich sportowców wyjeżdżających w zeszłym roku do Tokio. 

- W ciągu ostatnich siedmiu lat wielokrotnie widzieliśmy, że Rosjanom nie można ufać. Jeśli nie przestrzegają zasad, według których żyje reszta świata, nie powinni brać udziału w igrzyskach - odpowiada Tygart pytany o Walijewą.

- Ale MKOl nigdy na to nie pozwoli. MKOl i WADA grają w wyrafinowaną grę pozorów, obwiniając się nawzajem, aby nikt nie musiał brać odpowiedzialności, a Rosja mogła nadal unikać kary - czytamy w komentarzu "US Today".

Marihuana znajduje się na liście substancji zakazanych przez WADA - podobnie jak trimetazydyna. Ta druga to lek na choroby wieńcowe, który może zwiększyć wytrzymałość sportowców.

Zawieszenie Richardson tuż przed igrzyskami w Tokio wywołało falę krytyki w Stanach Zjednoczonych. Niektóre stany USA dopuszczają marihuanę w ograniczonej formie. WADA zapowiedziała we wrześniu, że dokona przeglądu listy m.in. właśnie pod kątem marihuany.

Więcej o:
Copyright © Agora SA