USA grzmią i mówią dość. Nadzieja na złoto igrzysk wykluczona za "bycie człowiekiem"

- Jestem tylko człowiekiem - powiedziała Sha'Carri Richardson po tym, jak została ukarana dyskwalifikacją za sięgnięcie po marihuanę przed zawodami. W USA trwa debata na temat przepisów antydopingowych, które są bezlitosne dla sportowców. Czy wkrótce marihuana zniknie z listy zakazanych substancji?

20 czerwca 21-letnia Sha'Carri Richardson podczas prób olimpijskich w stanie Oregon w USA pobiegła 100 metrów w czasie 10.86. Taki wynik dawał jej realne szanse na złoto olimpijskie w Tokio. Lepszy wynik w tym roku uzyskała tylko Jamajka Shelly-Ann Fraser-Pryce (10.62). Wydawało się, że tylko ona może stanąć 21-latce na drodze do złota. Większą przeszkodą okazali się jednak amerykańscy urzędnicy antydopingowi. 2 lipca okazało się, że w tej konkurencji Richardson w Tokio najprawdopodobniej nie wystąpi. W jej organizmie wykryto marihuanę. Biegaczka została zdyskwalifikowana tylko na miesiąc, bo marihuana jest uważana za środek odurzający, ale nie dopingowy. Jest zakazana, bo uważa się, że relaksuje sportowców, a to pozwala im osiągać lepsze wyniki podczas danej imprezy.

Zobacz wideo

Sięgnęła po narkotyk, bo była załamana. "Jestem tylko człowiekiem"

Tło całej historii jest jednak niezwykle smutne. Richardson miała zażyć marihuanę na wieść o śmierci jej biologicznej matki. Miała się o tym dowiedzieć od jednego z reporterów podczas rozmowy kilka dni przed jej występem, z którego jej wynik został ostatecznie wymazany. Dodatkowo, chciała się uspokoić przed jej najważniejszym występem.

- Jestem tylko człowiekiem - napisała na Twitterze Richardson, która później udzieliła szczerej wypowiedzi w wywiadzie telewizyjnym. - Zawładnęły mną emocje, zło, a także ból, który był ukryty we mnie. Wiedziałam, że nie mogę się ukryć przed światem, więc ukrywałam ten ból w sobie. Ten ból był tak, jakiego jeszcze w życiu nie doświadczyłam - zwierzała się biegaczka.

- Biorę pełną odpowiedzialność. Wiem, co mi wolno i czego nie powinnam robić, a mimo to podjęłam taką, a nie inną decyzję - dodała Richardson, dając do zrozumienia, że prawdopodobnie zabraknie jej w Tokio. - Przepraszam wszystkich, których zawiodłam. Obiecuję, że będą to ostatnie igrzyska bez złota na 100 metrów dla Stanów Zjednoczonych - mówiła. Richardson była bowiem nadzieją USA na odzyskanie złota w tej konkurencji po 25 latach.

- Mam 21 lat, jestem bardzo młoda i jeszcze czekają mnie niejedne igrzyska, na których zaprezentuję swój naturalny talent, ponieważ wszystko, co robię, przychodzi mi naturalnie. Bez żadnych sterydów czy czegokolwiek innego - zadeklarowała 21-letnia Amerykanka.

Przepisy są archaiczne? "Zioło nikogo nie uczyniło szybszym"

Cała sprawa stała się początkiem debaty na temat zasad antydopingowych w sporcie. Wielu Amerykanów jest oburzonych takim obrotem spraw. Ale jak pisze "New York Times", są w niezręcznej sytuacji, bo niedawno sami wzywali Rosjan do zaostrzenia kar dla oszukujących sportowców. Tymczasem sprawa Richardson to kolejna nie do końca klarowna sytuacja związana z nielegalnym wspomaganiem. Shelby Houlihan, amerykańska rekordzistka Ameryki Północnej w biegu na 1500 metrów, również została zdyskwalifikowana, po tym jak wykryto u niej niedozwolony steroid. Kobieta tłumaczyła się tym, że to wszystko sprawka burrito. Niedozwolony środek miał znajdować się w wieprzowych podrobach, które zjadła 10 godzin przed badaniem. Później prawnik biegaczki narobił dodatkowego zamieszania twierdząc, że jego klientka zjadła burrito wołowe. Tak czy siak burrito będzie kosztować biegaczkę występ na dwóch igrzyskach. Została zdyskwalifikowana na cztery lata, a to oznacza, że zabraknie jej też najprawdopodobniej na igrzyskach w Paryżu w 2024 roku.

Z kolei Brianna McNeal, mistrzyni olimpijska z 2016 roku w biegu na 100 metrów przez płotki, została zdyskwalifikowana na pięć lat. Miała ona ominąć test antydopingowy. Tłumaczyła się tym, że dochodziła do siebie po zabiegu aborcji i nie słyszała, jak urzędnik puka do jej drzwi. Miała manipulować papierami, które miały dowodzić jej niewinności. Wiele testów ominął też mistrz świata w biegu na 100 metrów, Christian Coleman. W związku z tym został zdyskwalifikowany na 18 miesięcy.

A teraz zdyskwalifikowana została Richardson. Według informacji "NYT", jej zawieszenie potrwa do 30 lipca. Być może pobiegnie w amerykańskiej sztafecie 4x100 metrów. Te zawody odbędą się po upływie czasu dyskwalifikacji. Ale to nie zrekompensuje ani Richardson, ani amerykańskim kibicom braku złota w biegu na 100 metrów. Wielu amerykańskich kibiców, dziennikarzy, a nawet sportowców stanęło za 21-latką.

- To jest bzdura. Jestem z Richardson. To jest archaiczne – stwierdziła Megan Rapinoe. Michael Johnson, wielokrotny mistrz świata i czterokrotny mistrz olimpijski w biegach na 200 i 400 metrów przyznał, że nie rozumie, dlaczego marihuana jest nielegalna, ale zaapelował o zapoznanie się z całą sytuacją, zanim ktoś skrytykuje Richardson. O krok dalej poszedł aktor Seth Rogen, który na Twitterze napisał, że "pogląd, według którego marihuana jest problematycznym narkotykiem, jest zakorzeniony w rasizmie". "To szaleństwo, że USA zdyskwalifikowała jednego z najbardziej utalentowanych sportowców w tym kraju przez myślenie, które jest zakorzenione w nienawiści. Powinni się tego wstydzić. Poza tym, gdyby zioło sprawiało, że jest się szybkim, to ja byłbym FloJo (rekordzistka świata na 100 metrów –red.)".

Jeszcze mocniej do sprawy odniósł się Donald Trump Jr., syn byłego prezydenta USA. "Co do k….? Chcecie mi powiedzieć, że zioło w jakiś sposób "poprawia wydajność", ale urodzenie się i życie jako koleś i potem rywalizowanie z kobietami nie jest? Totalna bzdura! Te igrzyska są do bani! Pozwólcie jej startować, jestem cholernie pewny, że zioło nie uczyniło nikogo szybszym".

Aż w końcu głos zabrał nowy prezydent – Joe Biden. "Zasady to zasady i każdy wie, jakie one są. To, czy mają być utrzymane, to inna sprawa, ale zasady to zasady" – powiedział Biden cytowany przez Reutersa. I wygląda na to, że Amerykanie rzeczywiście będą zabiegać o to, aby Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) zezwoliła na używanie konopi indyjskich w sporcie. Taką informację podał "The Financial Times". Amerykanie chcą spotkać się z oficjelami WADA jeszcze przed 25 listopada, kiedy zebrać ma się rada organizacji. Z kolei kibice zbierają podpisy pod petycją o umożliwienie dziewczynie startu. Zebrano niespełna 600 tysięcy podpisów.

Kolorowe włosy, tatuaż ze smokiem, niski wzrost i olbrzymia pewność siebie - oto nadzieja Amerykanów

Bieganie kusiło Richardson odkąd miała dziewięć lat. Biegaczką była jej ciocia. Pewnego razu Sha'Carri natknęła się na jej medale i zaczęła marzyć o tym, żeby zdobywać swoje. Wcześniej próbowała między innymi tańca i koszykówki. Lauren Cross, trenerka Richardson z liceum, która nadal pozostaje w stałym kontakcie z dziewczyną, zauważyła ją podczas zawodów, kiedy Richardson była w gimnazjum. Była szybsza niż wszyscy w jej grupie wiekowej. W pierwszej klasie liceum zmagała się z kontuzją. W drugiej była już najszybszą dziewczyną w Teksasie. A Cross opowiadała jej o możliwej przyszłości. Studiach, może karierze zawodowej. Kiedy pojawili się rekruterzy z college'u, Richardson wiele nie myśląc powiedziała im, że jest szybsza niż ktokolwiek inny.

Jej pewność siebie to cecha charakterystyczna. Kiedy spiker wyczytuje jej nazwisko na stadionie, ta pokazuje na siebie i śle buziaki w kierunku trybun. – Wielka osobowość zwraca uwagę i nie mam z tym problemu. To sprawia, że pracuję, żeby potem nie wyjść na szaloną – powiedziała Sha'Carri w jednym z wywiadów na początku roku.

- Sha'Carri ma po prostu dużo pewności siebie i to mają wielcy sprinterzy. Mówisz pewne rzeczy, ale potem to udowadniasz – mówi Dennis Shaver, który trenował biegaczkę podczas jednego sezonu, kiedy ta była w trakcie studiów na Louisiana State University. Kiedy przeszła na zawodostwo, jej trenerem został Dennis Mitchell, trzykrotny medalista olimpijski. Richardson wyznała, że wybrała go, bo ten trenuje ją nie jak maszynę, tylko jako człowieka, która zmaga się z wątpliwościami i jest krucha. Mało tego – Mitchell w 1998 roku sam został zdyskwalifikowany na dwa lata za doping.

Sha'Carri poza bijącą po oczach pewnością siebie wyróżnia się wyglądem. Ma kolorowe włosy i tatuaż ze smokiem. Ma długie paznokcie i rzęsy. Ludzie wokół toru twierdzili, że powinna to wszystko skrócić, bo rzekomo to ją spowalnia. Ona twierdzi zupełnie inaczej – zaakceptowanie tego kim jest ją przyspiesza. Sha'Carri wyróżnia się też wzrostem. Mianowicie jak na sprinterkę jest dość niska - mierzy 154 centymetry. Nie jest więc w stanie wykonywać bardzo długich kroków. Mimo tego i młodego wieku potrafi wyprzedzić wszystkich. Dlaczego? Dennis Shaver uważa, że to dzięki jej pracy na siłowni. Sprint polega na szybkim osiągnięciu maksymalnej prędkości, co wymaga "eksplozji mocy" w blokach startowych i pokonania pierwszych 40 metrów. To wymaga intensywnej siły, która przyczynia się do efektywności każdego kroku,  co jest niezwykle ważne dla niewysokiej zawodniczki. Taki trening i częstotliwość kroków sprawiły, że w kwietniu osiągnęła czas 10.72. Podczas prób olimpijskich w półfinale pobiegła 100 metrów w 10.64 (korzystając z pomocy wiatru) i 10.84 w finale. Potem ogłosiła, że opłakiwała zmarłą matkę. Po wyścigu pobiegła na trybuny, aby wyściskać swoją babcię, która razem z ciocią dziewczyny wychowała biegaczkę.

- Bez mojej babci nie byłoby Sha'Carri Richardson. Moja rodzina jest dla mnie wszystkim. Wszystkim, aż do mojego ostatniego dnia – powiedziała Richardson w telewizji.    

Więcej o:
Copyright © Agora SA