Nie brakuje emocji w turnieju WTA Finals. Z jednej strony zawodniczki zgodnie krytykują nieprofesjonalną organizację zawodów, a z drugiej dzieje się na samych kortach. Minionej nocy pod ścianą w Cancun znalazła się Aryna Sabalenka, która w drugim meczu fazy grupowej przegrała z Jessicą Pegulą 4:6, 3:6. To oznacza, że Amerykanka jest już pewna gry w półfinale turnieju, a Białorusinkę czeka mecz o wszystko z Jeleną Rybakiną.
Porażka Sabalenki z Pegulą oraz zwycięstwo Igi Świątek w pierwszym meczu z Marketą Vondrousovą sprawiły, że można wziąć kalkulatory w dłoń i liczyć, co się musi jeszcze wydarzyć, żeby 22-latka zakończyła tenisowy sezon tam, gdzie go zaczęła, czyli na pierwszym miejscu w rankingu WTA.
W środowy poranek Sabalenka ma na koncie 8800 punktów, a Świątek dokładnie 8045. Po drugim meczu fazy grupowej (z Coco Gauff) ta liczba może wzrosnąć do 8295, bądź w razie porażki do 8170. Jest też zmiana na podium po wygranej Rybakiny z Marią Sakkari. Kazaszka ma 6240 punktów, ale na pewno za kilkanaście godzin spadnie znowu na czwarte miejsce, bo mająca 6205 punktów Coco Gauff będzie mogła zapisać sobie minimum 125 punktów po meczu z Igą Świątek. Kwestia trzeciego miejsca w rankingu na koniec sezonu może więc wahać się praktycznie do samego końca turnieju.
Za wygranie meczu w fazie grupowej WTA Finals tenisistki otrzymują po 250 punktów, a za przegrany - 125 punktów. Natomiast za wygranie półfinału jest 330 punktów, a samego finału 420 punktów. Nietrudno więc się domyślić, że niepokonana zawodniczka, która wygra całe zawody, sięgnie po 1500 punktów. Z kolei ta, która słabo spisze się w fazie grupowej, może liczyć na maksymalnie 375 punktów.
Tyle też na koncie ma obecnie dopisanych Aryna Sabalenka. Ta liczba wzrośnie do 500 lub 625 po meczu z Rybakiną (w zależności od wyniku). Pewne jest, że Białorusinka nie może zdobyć 955 punktów lub więcej, wówczas przed Świątek szansę powrotu na pozycję liderki rankingu po zawodach w Cancun.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Pozostają, więc trzy scenariusze dla Świątek. Pierwszy z nich zakłada pięć zwycięstw i triumf w całym turnieju. Sabalenka musiałaby zdobyć maksymalnie 750 lub 830 punktów. Biorąc pod uwagę drugi, Świątek również musi zwyciężyć turniej, ale może sobie pozwolić na jedną porażkę w fazie grupowej. Białorusinka musi przegrać wówczas dwa z trzech spotkań w tym samym etapie zmagań. Niewykluczona jest też opcja, w której Polka sięga po tytuł, nawet jeśli przegra dwa starcia w grupie. Sabalenka musiałaby jednak zdobyć nie więcej, niż 500 pkt. Kluczowe we wszystkich scenariuszach jest jedno - podstawą do powrotu na pierwsze miejsce jest wygranie WTA Finals w Cancun.
Iga Świątek kolejny krok w kierunku zmniejszenia straty do Sabalenki oraz przybliżenie się do awansu do półfinału WTA Finals może wykonać wieczorem w środę 1 listopada. Świątek zmierzy się o 23:00 z Coco Gauff w drugim meczu fazy grupowej. Amerykanka w swoim pierwszym spotkaniu pokonała Ons Jabeur 6:0, 6:1.