Iga Świątek obroniła tytuł mistrzyni Roland Garros! W sobotnim finale pokonała po Karolinę Muchovą (43. WTA) 6:2, 5:7, 6:4. Dla pierwszej rakiety świata nie był to łatwy mecz. Tenisistki spędziły na korcie Philippe'a Chartiera aż dwie godziny i 49 minut. Po ostatniej akcji emocje ewidentnie dały o sobie znać.
Ostatnia akcja finału nie należała do typowych. Muchova popełniła podwójny błąd serwisowy. Polka stanęła wtedy w bezruchu, schowała twarz w dłoniach i delikatnie osunęła się na kolana. Przez chwilę samotnie płakała, ale w końcu ze łzami w oczach podeszła do siatki, by podziękować rywalce. Potem jeszcze przez moment pozdrawiała kibiców, przechadzając się po korcie, ale nadal zakrywała załzawione oczy.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Trudno dziwić się tak emocjonalnej reakcji. Świątek miała za sobą morderczy bój, wycieńczający fizycznie i psychicznie. Trzysetowa batalia z Muchovą była jej najdłuższym meczem w tym turnieju. W dodatku spotkanie było pełne stresujących zwrotów akcji. W drugim secie Polka prowadziła 3:0, by ostatecznie przegrać 5:7, w trzeciej zaś uległa w dwóch pierwszych gemach, ale od stanu 3:4 dla Muchovej, wszystkie gemy padły łupem Świątek. Skumulowane emocje w końcu musiały puścić.
Nasza mistrzyni zapewne chciała również uszanować swoją rywalkę i nie celebrowała zwycięstwa zbyt ekspresyjnie. Obie panie dobrze się znają, bo wiele razy ze sobą trenowały. Zresztą Muchova swoją postawą w finale i w całym turnieju zasłużyła na ogromny respekt.